W śnie „do przodu” znalazłem się w pomieszczeniu biurowym, gdzie dziewczyna z personelu zapisywała wszystko jedną ręką...na dziwnej elektronicznej maszynce z której wychodził pasek z zapisem. Dzisiaj, gdy to opracowuję jest to nasza codzienność.

    Po przebudzeniu o 2.00 w nocy próbowałem odmówić „Ojcze nasz”, ale nie szło, bo przypomniało się zdarzenie sprzed lat. Po moich lekach (Butapirazol) zmarł nagle młody człowiek (prawdopodobnie napił się alkoholu).

   Rodzina nie miała pretensji, bo pytałem czy pije, ale nic nie odpowiedzieli. Wówczas przeżyłem szok, bo byłem młodym i pewnym siebie lekarzem ufającym tylko wiedzy!

    "Panie Jezu Chryste wspomóż tego człowieka, który tak zakończył swoje życie. Nie pracowałem wówczas w łączności i zawierzeniu z Tobą, a owoc może przynieś tylko praca z Twoją łaską!”

    Tuż przed wstaniem z serca wyrwało się: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dziękuję Ci Panie Jezu za dar skierowanie i przyjęcia mnie do Twojej Służby”.

   Dzień pracy zacząłem z poczuciem pokoju w sercu i siłą do pracy w łączności z Jezusem oraz miłością wynikającej z działania Ducha Świętego. Wówczas zawsze trwa słodycz i radość w sercu przy pewnym skupieniu i powadze.

    Właśnie pocieszam matkę inwalidki, pijakowi zalecam pogodzenie się z Bogiem, nerwowej modlitwę z rana i odrzucenie obłędnych myśli (potwierdza, że napływają do niej), a wszystko wykonuję z  miłością i bezinteresownie.

    Przede mną siedzi kobieta około 70 lat i czuję jej jasność duszy. Tak chciałbym dotknąć jej serca, przekazać jej moją wiarę i wyrwać ją z tego zwykłego życia i wskazać drogę ku Światłu! Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, ale od Pana Jezusa napłynęły słowa:

     "Pani ma najpiękniejsze imię na świecie...Maria. Z Matki Pana Jezusa musi pani brać przykład...ona wszystko znosiła cierpliwie, a wiedziała wcześniej o posłannictwie Syna i była z Nim do końca”. Nie wiem jaki dało to efekt, ale miałem jej to przekazać.

    Na koniec moich przyjęć do przychodni wpadła pani, która co pewien czas wywołuje rozróbę. Tym razem trafiała do mnie, a ja powiedziałem, że dzisiaj nie zdenerwuje mnie...może mi nawet ubliżać!

- Pan jest lekarzem?...pan jest pachołkiem! Trzasła drzwiami i wyszła z diabelskim krzykiem.

    Bóg pocieszył mnie wizytą domową u 90-letniej staruszki, która podarowała mi piękny obrusik, który haftowała dla mnie od kilku tygodni. Trafiła z podarunkiem, bo zbliża się Dzień Kobiet, a ja mam nic dla żony.

    Po tym ciężkim dniu wracałem i w samochodzie słuchałem nagranego kazania, gdzie padły słowa o Panu Jezusie, który do ostatka był ogołocony, nie miał nic najskromniejszego.

    Dodatkowo Matka Teresa w rozmowie przekazała, że po dotknięciu biedy stajesz się innym człowiekiem, bo bogaci są samotni w swoim wnętrzu i nigdy nie są usatysfakcjonowani. Natomiast radość biednych jest czysta, a przez posługiwanie im Pan Bóg pokazuje Swoją wielkość...

                                                                                                                                     APEL