W moim stanie nie cieszy mnie to, co normalnych ludzi. W krótkim czasie pozbyłem się potrzeby posiadania przy sobie pieniędzy i kupowania czegokolwiek. Musieliśmy jechać do Centrum Handlowego, a to dla mnie strata czasu.

   Nawet ujrzałem smutek wielu, bo siedzisz w wykupionym boksie, a nikt do ciebie nie podchodzi. Nadmiar wszystkiego, 10 barów czekających na głodnych. Nie mogłem się modlić.

    Podczas nieobecności żony rozmawiałem przy samochodzie z ojcem 2-miesięcznego dzieciątka, które smacznie spało w samochodzie. Dałem mu radę jak ma rzucić palenie (2 paczki / dobę), bo próbował wiele razy przy pomocy własnej woli. Może to przyda się też Tobie.

    Do tego boju musisz się przygotować...wcześniej poprosić o pomoc swojego Anioła Stróża, a cierpienie związane z porzuceniem tej szkodliwej przyjemności trzeba ofiarować Matce Bożej Pokoju z Medziugorja, bo świat chyli się ku zagładzie.

   Nazywamy to uświęceniem cierpienia. Dołącz z nim do garstki proszących o powstrzymanie kary, która spadnie na nas niechybnie, bo z większości krajów wygoniono Boga Ojca.

    Trzeba też poprosić o prowadzenie, a w odpowiednim dniu (zalecam 1-wszy piątek) po spowiedzi i Eucharystii wytrwać bez papierosa. Jeżeli nie uda się, bo szatan będzie szczególnie podsuwał papierosy to trzeba postanowienie powtórzyć w następny piątek.

   Nie wolno rzucać długotrwałego nałogu nagle i całkowicie. To udaje się niektórym, ale jest niebezpieczne, bo nie wiemy jak zareaguje dany organizm. Po wytrwaniu 1 dnia powtarzamy go za tydzień. Ja nie jadłem latami w piątki (w intencji pokoju na świecie)...nawet na dyżur nic nie brałem.

    Później, w ten sam sposób dołączamy środę, a później poniedziałek. Po czasie rzucamy palenie i nie wracamy do nałogu. Nie wolno wówczas spróbować...”tylko jednego” papierosa.

    W ramach intencji - przy złym oznakowaniu nowego ronda - zgubiłem drogę i wjechałem na zły pas. Samochód ciężarowy za mną trąbił ostrzegawczo, a żona krzyczała ze strachu. Zrobiłem kółko, nie było żadnego zagrożenia, bo w oddali samochody stały na czerwonym świetle.

    Przypomniała się dzisiejsza Ewangelia, gdzie w takiej panice byli Uczniowie wobec burzy na morzu i mieli pretensję do Jezusa, że giną, a On smacznie śpi na łodzi...

                                                                                                                          APEL