Na nabożeństwie rozprasza b. oficer polityczny z mojej jednostki wojskowej, który siada na „swoim miejscu” czyli „blisko mnie”...zawsze przychodzi w czasie Komunii Świętej! Pomijając sytuację polityczną tak nie wypada, ponieważ w tym Świętym Czasie sapiesz i człapiesz do swojego miejsca.

    Płynie śpiew; „Błogosławiony jesteś Wiekuisty Boże”. W przychodni mniej ludzi, ale taki niespodziewany dar zawsze marnuję. Nie cieszy mnie już ten świat, mecze i biesiady. Ludzie pragną podobać się innym, a nie Bogu.

   Moja radość to codzienne zadziwianie przez Boga oraz głoszenie słowa i dawanie świadectwa wiary. Słucham nagranych słów J.P.II i muzykę gospel, którą powtarzam wielokrotnie, bo to koi duszę. To pieśni błogosławiące Boga Ojca.

    Dzisiaj będą marsze życia (W-wa)...przeciw zabijaniu nienarodzonych i eutanazji. Żona przyniosła ulotki Stow. Ruch Obrony Życia „Pro Life” reklamujące protest, gdzie jest lista posłów opowiadających się za życiem.

    Teraz na dyżurze próbuję wołać za nich, ale modlitwa „nie idzie”, bo intencja jest odwrotna. W błyskach przepływają zwolennicy zabijania w otoczeniu, a przecież jest to służba zdrowia. Popłakałem się podczas wołania do Boga.

    Jakże taka modlitwa koi duszę, bo jest to współcierpienie z przenikaniem serc: mojego i Boga Ojca. Podczas tego zjednania łzy płyną po twarzy i w takim stanie - w środku nocy trafiłem - do chatki pod lasem z chłopczykiem leżącym pod wielkim obrazem Pana Jezusa z Najść. Sercem.

   To dziecko zostało porzucone po porodzie i adoptowała i pokochała para prostych ludzi. Wracam, a z nieba spływa piękny, żółtawy księżyc. Z serca wyrywa się; „Niech będzie błogosławiony Pan, niech błogosławią Go moje usta”.

    Chwilka snu postawiła mnie na nogi...

                                                                                                                         APEL