Prawie do świtu pracowałem na niwie Pańskiej i poszedłem na Mszę św. o 10.15, ponieważ trwa nabożeństwo 40-godzinne. Pod kościołem dopadł mnie „wywiadowca”, który kłaniał się nisko i wołał „moje uszanowanie”, a zarazem pytał złośliwie o powód zbiorowiska („czy to na przybycie biskupa?”).

    Uciekłem przed nim i sam byłem zdziwiony, bo stała młodzież, poczty sztandarowe oraz przedstawiciele władzy lokalnej z naszym posłem. Okazało się, że trafiłem na przeniesioną Mszę św. za Żołnierzy Wyklętych, a to wyjaśniło dlaczego nie wołałem za nich w niedzielę.

    Nie zasłużyli jak inni na orkiestrę z zagraniem „Pierwszej Brygady”...”na stos rzuciliśmy, nasz życia los na stos, na stos”. Na ten moment pasowałyby specjalne czytania, ale taka jest właśnie nasza pamięć o tych, którzy oddali życie także za nas i dla nas.

    „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. J 15, 9-17

    Msza święta, czyli spotkanie z Panem Jezusem zakończyło się niestosownymi żartami proboszcza do dziewcząt w pierwszym rzędzie...o przystojnym kapłanie, a celebrans włączył się do tej głupiej pogaduszki. Stało się to po przeczytaniu przejmującego wiersza o losie Żołnierzy Wyklętych, którzy nie mają grobów.

    Rozmawiałem po nabożeństwie ze znajomą i oboje byliśmy wstrząśnięci. Podszedłem do kapłana i poprosiłem, aby nigdy więcej nie żartował podczas celebracji Mszy św. i to wprost od Stołu Pańskiego, bo dał się wciągnąć w głupią manię proboszcza.

    Opętanie agentury trwa i nie wolno propagować patriotyzmu („faszyzmu”), bo później idzie taki z flagą przeciw uzbrojonym po zęby agresorom (Ukraina). Dziwiła mnie sprytnie wymyślona nazwa tych, którzy oddali życie w obronie mojej ojczyzny.

    W „Naszej Polsce” żołnierz AK Andrzej Kostrzewski napisał do redakcji, że kiedyś należał do "bandytów" i „zaplutych karłów reakcji”, później do „Kolumbów”, a teraz jest Żołnierzem Wyklętym. Proponuję w tym stylu nazywać tych, którzy współpracowali z naszymi „wyzwolicielami”...Żołnierzami Zdradzieckimi.

    Wróciłem do kościoła na czas koronki odmawiając w drodze moją modlitwę w intencji Żołnierzy Niezłomnych. Ten dzień duchowy zakończyłem ponowną Mszą św. wieczorną, a podczas litanii eucharystycznej dalej wołałem w intencji tych żołnierzy i za ich dusze.

    Wciąż napływała postać rotmistrza Witolda Pileckiego. Poprosiłem, aby błogosławieństwo Monstrancją spłynęło na jego duszę (stracony w 1948 roku)...                                                                                                      APEL