Jakże ważne jest posłuszeństwo natchnieniom, a ich istnienie negują psychiatrzy z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Ja wiem, że mam być na Mszy św. o 6.30. Gdybym nie posłuchał tego zaproszenia, ten dzień mojego życia miałby całkowicie inny przebieg.

    Po drodze dziękowałem Bogu Ojcu za mój święty kącik w mieszkaniu, łaskę wiary z możliwością dawania świadectwa, a nawet za choroby (łagodne w tym wieku) przy ogólnej sprawności. Na ten moment siostra śpiewała pieśń o tym, że Bóg daje nam wszystko, a my możemy odwdzięczyć się tylko ofiarowaniem siebie.

      Dzisiaj czytania dotyczyły stworzenia ziemi i nieba, a Bóg czyni wszystko Swoją myślą. Psalmista (Ps 104/103) wołał: „Błogosław, duszo moja, Pana, o Boże mój Panie, Ty jesteś bardzo wielki /../ Tyś wszystko mądrze uczynił /../”. Natomiast Pan Jezus uzdrawiał chorych (Mk 6, 53-56), którzy prosili Go, a wielu pragnęło "choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć”.

    Nic nie zapowiadało wstrząsu duchowego, ale po konsekracji nie podano Eucharystii, ponieważ proboszcz z kapłanem nie mogli znaleźć kluczyka do bocznego Tabernakulum (trwa remont Prezbiterium).

    Pewien czas czekałem, ale zaczęła się ponowna Msza św. i wyszedłem z płaczem, łzy płynęły po twarzy, a serce zalewał ból...nie mogłem nawet mówić. Jak czuły się w tym momencie dusze zmarłych (dwie intencje) i rodziny, które zamówiły za nich Msze święte. Szkoda, że wszyscy wyszli.

    Ja mam łaskę łez, a moje cierpienie w tym momencie było dowodem Prawdy. Przypomniały się słowa Boga Ojca, które czytałem przed wyjazdem do kościoła: <<Przychodzę do was dwoma drogami: poprzez Krzyż i Eucharystię!>>*

    Dobrze, że podszedłem do proboszcza, bo podczas przekazywania moich doznań jedna z parafianek - po zawołaniu do św. Antoniego - znalazła kluczyk...w śniegu na ścieżce do zakrystii.

    Wróciłem do świątyni i na drugiej Mszy św. płakałem nawet po przyjęciu Ciała Pana Jezusa, ponieważ nie mogłem ukoić się z powodu tego niespodziewanego wstrząsu. To był moment w którym Bóg Ojciec pokazał mi, że dla mnie już nic nie oznacza ten świat, a nawet życie bez Eucharystii.

    Przepłynęły chrześcijańskie kościoły oderwane od Watykanu w których nie ma Komunii św. Tak jest także w Kościele Zielonoświątkowym do którego należy kolega ze studiów na AM w Gdańsku. Zapytałem go o Eucharystię, ale u nich jest to tylko pamiątka Ostatniej Wieczerzy (łamią się chlebem).

   Cóż może mi ofiarować jakaś „lepsza” wiara: Ewangelicy, Luteranie i Kalwiniści albo św. Jehowy...uczeni w czytaniu! Po powrocie do domu nie mogłem dojść do siebie i cierpienie trwało jeszcze 2.5 godziny!

   Ze względu na wielkie cierpienie - katolików pozbawionych Eucharystii - wróciłem na Mszę św. wieczorną. W Chinach Kościół katolicki jest zdelegalizowany, ale istnieje podobny do polskokatolickiego...bez Chleba Życia.

   W drodze odmówiłem moją modlitwę za świadomych swojej słabości (intencja wczorajsza), ale trwały rozproszenia. Po Mszy św. w ciemnościach musiałem odpowiadać 20 osobom na ich kłanianie się, co sprawiło mi wielką udrękę podczas uniesienia modlitewnego. Zważ ile cierpień niesie wiara w Boga Ojca.

                                                                                                                                    APEL

* „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”