W śnie rozmawiałem z sąsiadką, pielęgniarką, która ma oddać męża po wypadku do domu opiekuńczego. Po przebudzeniu ból zalał serce, ponieważ ujrzałem ludzi potrzebujących uzdrowienia...począwszy od własnej córki.

    Ile dobra mógłbym uczynić mając taką łaską, ale to nie jest moja ścieżka duchowa, bo wówczas zostałbym zamęczony.

    Teraz, gdy przygotowuję sałatkę na śniadanie serce zalała dobroć Boga i nasza nędza. Tyle lat byłem mądry i ważny, a teraz „zgłupiałem”, bo ujrzałem ten i Tamten świat...ujrzałem dzieło Boga Ojca. Dziwne, bo w „Słowie na niedzielę” mówią o naukowcu z Krakowa, który zauważył to samo!

    Nasza mądrość to wielkie głupstwo, bo celem naszego życia jest nawrócenie i powrót z zesłania do Ojczyzny Prawdziwej. Zły kusił wyjazdem do „jakiegoś kościoła”, a serce zalewał złością na śledzących mnie...mam podchodzić do każdego i pytać dlaczego to czyni?!

    Teraz, gdy znalazłem się przy drzwiach mojej świątyni denerwują mnie spóźniający się i wychodzący „na końcu” czyli przed Komunią świętą! Przypomniało się też kazanie radiowe o fałszywych pasterzach, a przecież święci byli normalnymi grzesznikami.

    Zarazem widzę królewskie przyjęcie M. Jacksona i ateistów, a nawet wrogów Boga kierujących Europą. Ja wiem, że to śmiertelny bój o dusze ludzkie, który pokazany jest w świecie widzialnym, gdzie mass-media czy telefony satelitarne są w rękach panów ziemi...często politycznych mafiosów.

    Idę do Komunii św. a łzy płyną po twarzy, bo jest dużo ludzi, a garstka przystępuje do Eucharystii. „Święty Boże, święty mocny, święty, a nieśmiertelny”. Padłem na kolana i przeżegnałem się...czynię to z miłości do Boga, a nie z „aktorstwa”...jak powiedział kolega lekarz!

   Teraz ciężko wzdycham i wołam do Boga. Pozostałem sam w pustym kościele, a napływa pokusa pobiegnięcia do proboszcza z prośbą, aby po Komunii św. pobyć chwilkę w ciszy, bo natychmiast czytane są ogłoszenia parafialne. Tak już zostanie do jego śmierci...

    Nie mogłem wyjść, ponieważ zerwała się ulewa, a ze mną była trójka cyganów rumuńskich. Czy to przypadkowe? Rozmawiałem także ze sprzedawcą obwarzanków, który uniknął śmierci podczas zderzenia samochodu z Tirem. Pytam czy podziękował za ocalenie. Potwierdził, że jeszcze tego dnia był na Mszy św. Ilu z nas dziękuję za ocalenie?

    Napływa czas mojego nawrócenia. Nie da rady opisać tych cierpień, bo musiałem porzucić picie alkoholu, a w tym pomógł mi Pan Jezus. To wymodliła też u Matki Bożej żona, której niosę podarunki i róże. Z pliku gazet wybrałem tą, gdzie piszą o ocalonych kierowcach po wypadkach oraz o kapłanach pijących i bijących innych.

    Tam też jest art. o Adamie Michniku i lustrowanych. Ból zalewa serce, bo pragnę modlitwy, a nie znam intencji. Ja od rana żyję dla Boga, modlitw i wołań za błądzących braci. Nagle widzę „duchowość zdarzeń”:

- oto sąsiad ze snu, ateista bliski śmierci, a nie miał Sakramentu Namaszczenia Chorych

- wzrok zatrzymała ubrudzona kurtka syna, którą pozostawił po meczu piłkarskim

- żona prosi o wyrzucenie śmieci

- wracają spóźniający się i wychodzący z kościoła przed Komunia świętą oraz spotkani Rumunii

- art. o pijanym kapłanie i takich, którzy przeklinają.

     Wraca jeszcze kazanie o Dobrym Pasterzu i idącymi za fałszywymi prorokami. Wielu trafia do kościoła nieczystych, którzy nie uznają spowiedzi i Komunii św. oraz wrogowie, którzy pytają o Inkwizycję.

    Dalej czekam na odczyt intencji, a na wystawie sklepu „patrzą” worki do odkurzaczy, brud i domy do wyburzenia oraz napis: „Czystość - Higiena - Komfort”.

    Po odmówieniu mojej modlitwy oraz trzy razy koronki do Miłosierdzia Bożego trafiłem na obrazy powodzi z mułem i zniszczeniami. W ręku znalazł się tygodnik „NIE”, gdzie popisują się - zagubieni i gubiący innych - moi bracia ziemscy...aż prosi się litość dla nich.

      Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień i przeprosiłem za moje grzechy.

                                                                                                                          APEL