NMP z Lourdes

Międzynarodowy Dzień Chorego

    Wczoraj miałem zły dzień, ponieważ nad nami trwa remont mieszkania, a to przeszkadzało w drzemce. W braku snu nie pomaga kawa, nie mogę się modlić się i pisać, a dla mnie jest to stracony czas.

    Dopiero wtedy widzisz łaskę ciszy i pokoju w sercu. Padłem z wieczora, a po przebudzeniu o g. 3.00 - z pomocą Ducha Świętego - opracowałem i edytowałem pięć intencji modlitewnych. Trwało to do pierwszej Mszy św. o 6.30 na którą pojechałem z radością, mimo dużego mrozu...nawet samochód zapalił bez niczego!

    Nasz kościół ma ogrzewanie gazowe i w takim momencie doznajesz ulgi wchodząc do Domu Pana. To była niespodzianka, która wskazuje, że drogi Pana nie są naszymi, a przez to widzimy naszą marność.

    W serce wpadły słowa z Ewangelii (Łk 1,28) o cudzie dokonanym przez Pana Jezus na prośbę Matki, gdy na weselu w Kanie Galilejskiej zabrakło wina. Napłynął obraz Kubusia Parchatka, który w swoim programie telewizyjnym szydził z naszej wiary i sam słyszałem jak powiedział, że „Jezus zrobił z wina wodę”, a później udał, że się pomylił.

     Teraz, gdy edytuję ten zapis gra trupa w scenie z mafią. To prawda, bo jest trupem, ale duchowym. Za niego i podobnych - w wielkim bólu popłynie - cała moja modlitwa, ponieważ tacy ludzi są chorzy duchowo i wymagają nawrócenia.

   Dla 90-99% ludzi zdrowie jest kojarzone z ciałem, a to wielki błąd, ponieważ zdrowie ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne i fizyczne. Pan Jezus widział ludzi jako dusze, aby to wytłumaczyć posłużę się przykładem.

    Jako reumatolog widzę chorych jako kościec z narzuconymi przyczepami ścięgnisto-okostnowymi, odkryta jest dla mnie budowa obręczy barkowej, kolana, biodra i kręgosłupa z dyskami międzykręgowymi i korzeniami nerwowymi. Kardiolog będzie widział cały układ sercowo-naczyniowy, a psychiatra w każdym będzie dopatrywał się jakiegoś odchylenia psychicznego.

    Ja prosiłem, aby Bóg dał nam pełnię zdrowia duszy, bo bez zdrowia duchowego nigdzie nie dojdziemy, a życzenie sobie 100 lat ma mały sens, bo w krajach, gdzie jest dozwolona eutanazja zabija się takich wbrew ich woli (tabletki nasenne + iniekcja dożylna).

     Najbardziej przykry jest fakt negowania Cudu Ostatniego czyli Eucharystii, która jest tylko w Kościele katolickim. Nie mielibyśmy Najświętszego Sakramentu bez kapłanów...dlatego trzeba wołać za nich.

    Z brakiem Eucharystii zapoznałem się niedawno i był tylko pozór, bo zawieruszył się kluczyk do Tabernakulum. Nie mogę sobie nawet wyobrazić pozbawienia mnie tego codziennego cudu! Jaki sens miałoby moje życie?

    Pojechałem na ponowną Mszę Św. już w intencji zdrowia mojego i najbliższych z wołaniem o uzdrowienie duchowe córki. Zdziwiłem się inną Ew. Mk 8,1-10 w której Pan Jezus rozmnożył chleb i ryby dla 4 tysięcy ludzi.

    Na tym nabożeństwie byłem rozproszony, bo samochód nie zapalił za pierwszym razem i poprzestawiały się wskaźniki. Nie miałem z tym do czynienia, ale musiałem ustawić datę i godzinę.

    Eucharystia lekka zgięła się i ułożyła na podniebieniu („ochronnie”). Po zjednaniu z Panem Jezusem chciałbym być tutaj, a pokój i dobro zalały serce. W domu, w tym smutku płynęła tęskna melodia. To jakby pieśń z Królestwa Niebieskiego...dla mnie, w tej właśnie chwilce. Prawie chciało się płakać, a większość nie wie, że tak tęskni  za Bogiem Ojcem nasza dusza.

    Następnego ranka w drodze na niedzielną Mszę św. skończyłem modlitwę: za szydzących z cudów Boga. Może Kuba Wojewódzki z podobnymi sobie dozna Miłosierdzia Bożego, a jakby na znak usiadłem w pustej ławce przy bocznym ołtarzu...z najpiękniejszym na świecie wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego na tle świecącego krzyża!

                                                                                                                             APEL