Początek dnia łagodny z kilkoma pacjentami. Podczas rozmowy z 75-letnią pacjentką mówię, że ci, którzy ją krzywdzą są zarazem jej dobroczyńcami...to trudno pojąć, ale nie ma innego sposobu na wypróbowanie naszej gotowości do przemiany duchowej. Zalecam, aby zamieniła nienawiść w miłość, objęła ich, przebaczyła i współczuła.
W chwilce ciszy chwyciłem „Dobrą Nowinę”, ale od razu są przeszkody, bo Zły czuwa i nie pozwala! Szatan to bardzo groźny i sprytny przeciwnik, a ja jestem bezbronny! Jak postępują inni, szczególnie ci, którzy go lekceważą, bo wykluczają jego istnienie!
Już na początku czytania podsunął myśl, aby „posprzątać w aktówce”...to typowa jego zamiana dobra prawdziwego (modlitwa) na dobro pozorne!
- Nie mogłam iść do Komunii św. bo przeklęłam i postanowiłam przyjąć Jezusa duchowo. Modliłam się i przepraszałam. Kapłan konsekrował Komunię św...wówczas jeszcze stał odwrócony. Z jego postaci wypłynęła postać Jezusa...”przeszedł” kilka kroków do przodu, uśmiechał się do mnie z łagodnością, a Jego Twarz była zraniona, a ręce otwarte. Tak opowiadała to zdarzenie przejęta staruszka, całkowicie sprawna psychicznie.
Idę na obiad i mijam obcą pacjentkę, a napływa, abym „załatwił ją najlepiej jak mogę!” Nawet nie wiedziałem, czy przyjdzie do mnie. Okazało się, że przyszła z mężem i męczy mnie o zapisanie zastrzyku na zaparcia (do pobrania w domu). Całkowicie diabelska sytuacja. Nie dałem się zdenerwować, wszystko wyjaśniłem, zapisałem leki, a ona wychodząc z gabinetu pocałowała mnie w czoło ze słowami „ja już jestem stara”.
Po powrocie z pracy całkowicie wyczerpany wpadłem w fotel i zasnąłem. W drodze na Mszę św. o 18.00 widziałem ludzi trzepiących dywany, a to czas Ostatniej Wieczerzy. Nigdy dotychczas nie brałem udziału w Mszy Św. upamiętniającej Ostatnią Wieczerzę. To przecież w Tamtej Chwilce ustanowiono Eucharystię i Sakrament kapłaństwa!
Szczytowy moment uwielbienia Boga...biją dzwoneczki, dzwonią dzwony, wszyscy śpiewają. Po Eucharystii drugi raz w życiu odczułem radość w sercu z jego otwarciem. Po powrocie do domu zrobiłem typowy błąd, bo rzuciłem się na jedzenie, oglądanie telewizji, gdzie Wałęsa był męczony przez „autentycznych” telewidzów, a dyskusja skończyła się kłótnią na temat szpiclowania! Natomiast nie miałem czasu na wysłuchanie słuchowiska "Ostatnia Wieczerza".
W ciszy powiedziałem: „Panie Jezu przepraszam Cię, bo bez Ciebie nic nie znaczę...znowu zostałem pokonany”. Po chwili napłynęły dwie propozycje:
„tabletka nasenna”...sen przyniesie ukojenie, ale wyłączy myślenie (zło)
„poczytaj przy świecy”...kontakt z Ewangelią (dobro).
Tak uczyniłem, a w ręku znalazło się pisemko z redakcji programów katolickich, a krytykowałem ich "działalność":
Szanowny Panie, łączymy się z Panem na dzień Zmartwychwstania Pańskiego w radości i z nadzieją na wieczne życie, które nasz Pan, Jezus Chrystus, tym dniem nam ofiarował. Życzymy wiele zdrowia i pogody ducha tak potrzebnej szczególnie teraz, gdy odradza się nasza Ojczyzna. Wesołego Alleluja!
APEL