Nie wiem dlaczego, ale na dyżurze w pogotowiu „patrzymy” na siebie z Jezusem...oczy w Oczy! Pan Jezus z Całunu jest bardzo piękny, a dzisiaj w Oczach Zbawiciela jest miłość i słodycz.

    Jako lekarz jestem zadziwiony, bo oczy, ręce, serce, słowo mogą przekazywać różne uczucia - są nawet specjaliści od mowy ciała. Trudniej zbadać mowę oczu, ponieważ spojrzenie przenika duszę i serce, a jest to duchowa intymność. Tyle lat pracuję, a Pan zadziwił mnie tym cudem. Właściwie wszystko jest cudem, ale dzisiaj jest nim „oko duszy”.

    Żona poszła na drugą część pielgrzymki do Częstochowy, a ja w nocy wyraźnie czułem jej obecność. To bardzo dziwne i jest często relacjonowane przez pacjentów (po zgonie bliskiego)…”on lub ona jest…czuję, że jest”.

     Matka w więzieniu płacze z powodu rozłąki z dziećmi, a teraz uwolniona biegnie do nich, przytula i całuje. Zrozumiesz cierpienie, gdy je otrzymasz. To także pewna forma łaski Boga, bo „On wziął nasze cierpienia”. Bóg zna to i wie o naszej słabości.

    Wyjaśniło się spotkanie wzroku Jezusa. Na dyżur zabrałem kilka kaset i włączyłem jedną z wielu, a tam były nagrane moje wołanie do Nieba; „Jezu! Dzisiaj spojrzałeś, a właśnie płynęła pieśń o jednej łodzi, którą popłyniemy! Jakże prowadzisz, jakże to układasz Jezu, bo w kościele św. Piotr stał na obrazie przy lodzi. Tak niewiele trzeba nam. Naprawdę niewiele, bo wystarczasz Ty i tylko Ty!"

    Na tym nagraniu było także moje podziękowanie za cierpienia; zgon rocznej córeczki, zaginięcie syna i chorą córkę. „Cóż może nasycić głód serca, oprócz szczęścia, które Ty dajesz poprzez Swoje Ciało (Eucharystię). Ojciec Najświętszy czeka na mnie z otwartymi Ramionami…czeka ze łzami w oczach”.

    Budzi się dzień, a my tłuczemy się karetką. Nagle serce zalała miłość do żony. Wołam do Matki Pana Jezusa; „Matko spraw, aby wytrwała…to pielgrzymka także za mnie. Tyle lat ja dręczyłem, a ona
niezmiennie mi służyła. Matko! Matko!! Matko!!!”.

    Z radia płynie rytmiczna muzyka, a ja chciałbym wykrzyczeć to na cały świat: ”Matko! Wybacz moje bezeceństwa, które uwłaczały Bogu…moje podłości obrażały także Ciebie. Przepraszam.”

    Podczas tej nocnej tułaczki o g. 4.00 z serca wołam z tęsknoty za żoną: „Jedną łodzią popłyniemy do Krainy Szczęścia /../ na Kraj Świata tam, gdzie Światłość Wiekuista i Najświętszy Tata”. To był długi wiersz (typu rymów częstochowskich), ale koił rozłąkę...

                                                                                                                                    APEL