W śnie znalazłem się w kościele, dość wąskim z wiernymi w ławach i kapłanem rozdającym Eucharystię.
W wolnej chwilce - w objawieniu prywatnym (s. Menendez) - czytam przebieg przesłuchania Pana Jezusa u Heroda, a córka zauważyła, że nie ma tego w Ewangeliach. Jest wszystko, ale w czterech zapisach i mogli to opracować i dać w jednej, ale my bierzemy dosłownie ostrzeżenie Zbawiciela, aby nie zmieniać nawet słowa.
Najgorsze są pierwsze chwile pracy z dojściem, bo wówczas jestem atakowany wewnętrznie (rozpraszające myśli) i zewnętrznie (zaczepiają pacjenci i „chorzy”). W tej fazie jestem łatwym łupem, lekko rozdrażniony, chętniejszy do nienawistnych myśli.. to trudne chwile w ciągu dnia i zły wie o tym!
Około g. 9.00 "widzę" siebie w pracy w różnych rejonach...widzę to dobro, które mógłbym tam zanieść: oddanie, bezinteresowność, chęć do służenia, lekarz ciała i duszy (dawniej lekarz był kapłanem). Ile dobra mógłbym uczynić w Imieniu Jezusa, bo tam, gdzie jestem znany jest trudno szerzyć świadectwo wiary. Mówił o tym Pan Jezus...”syn cieśli”...
Nigdy nie zmieniamy kolejki wyjazdowej w pogotowiu, ale dzisiaj sam zaproponowałem to koledze, a on chętnie się zgodził, bo był pierwszy na wyjeździe! W ten sposób otrzymałem palmę wykonaną prawie przy mnie, a chory chłopczyk został załatwiony z całego serca.
Mam do niego szczęście, bo jestem tu drugi raz, a on przed badaniem w klinice rozchorował się. Zleciłem mu przewóz karetką. Czy to przypadek, że zostałem do niego skierowany?
Teraz, gdy opracowuję ten zapis (15.02.2017) zawieruszyłem nakładkę do kremu Nivea (wstawiłem w nią opakowanie)...żona pomogła w jej poszukiwaniu i w ten sposób znalazła po tapczanem mój ulubiony krzyżyk!
Zobacz ścieżki Pana, które nie są naszymi...
APEL