Dzisiaj czeka mnie ciężka praca od 7.00-18.30...bez chwilki wytchnienia, a dalej mam dyżur do rana! W domu, w wannie ożyła wielka róża. Napłynęła bliskość Matki Zbawiciela, a w książce „Raj utracony” i „AVE” wzrok zatrzymują słowa:

                     „Boże mój, Boże, szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza.

                      Ciało moje tęskni za Tobą, jak ziemia zeschła pragnąca wody”.

   Zimno, szaro, a Dom Pana zamknięty, czekamy na kościelnego, a ja w smutku wołam: „Tato! Tato! Tatusiu!”. W Słowie mowa o Niebie i wiecznym odpoczynku u Boga Ojca. Pan Jezus ożywia paralityka („odpuszczają ci się twoje grzechy”). Proszę w intencji córki...o jej ożywienie duchowe. Po Eucharystii jak nigdy, stała się długa i św. cisza! „Jezu mój! Jakże obdarowujesz, kiedy chcesz”.

    Od 7.00-18.30 trwał straszliwy nawał chorych ze szczytem o godzinie 16.00, a dalej miałem dyżur całą noc, ale już w pomieszczeniach pomocy doraźnej.

    W chwilce przerwy odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a serce zalewała niewypowiedziana tęsknota za Bogiem Ojcem. Jak wytłumaczyć tą tęsknotę za Najświętszym Tatą? To tęsknota małego dziecka, które oczekuje na powrót swojego tatusia! Ile radości jest przy spotkaniu! Nic tego nie może ukoić - tutaj na ziemi - oprócz Eucharystii oraz modlitwy zjednoczenia.

    To zarazem jest współcierpienie ze Stwórcą spowodowane rozłąką z nami, a jest to pokazane na ojcu ziemskim i dziecku. Podjechałem pod mój krzyż sprawdzić czy płoną lampki i nieprzypadkowo poprawiłem koronę cierniową na Głowie Pana Jezusa. Tak, ponieważ dzisiaj Pan był ze mną i od Niego miałem moc przyjęcia tego cierpienia.

    Całą noc przespałem, nie było wezwań chorych (praca pod telefonem). O 5.50 w TV Polonia ukazała się Mateczka Zbawiciela, a płynęły słowa o Opatrzności Bożej! Ja wiem, że jestem nią objęty, a to jest wielka łaska.

                                                                                                                         APEL