Dzisiaj obudził mnie sowiecki żołnierz strzelający zza winkla. Jakże umęczy ten świat, człowiek cały spocony, a większość kocha to życie...dodam, że tylko to życie!

    Napłynęła bliskość Matki Bożej...płynie „Anioł Pański”, a ja jako niewolnik w białym kitlu biegnę wcześniej do przychodni (o 6.40). Nie wiedziałem, że to będzie tak ciężki dzień, który skończę - bez chwili przerwy - o 18.00! Jak to wszystko wytrzymywałem. Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że sprawiła to moc Boża (codzienna Eucharystia).

   Około 10.00 z radia płynęła piękna piosenka, łzy zalały oczy, bo pojawiała się bliskość Matki Najświętszej. W takim uniesieniu duchowym nie nadaję się do pracy. Nawet mówiłem o tym do starszej pacjentki i chciało mi się płakać.

    Daję to świadectwo wiary jako przykład cierpienia mistyków w tym świecie. Jeżeli ktoś czytał „Dzienniczek” siostry Faustyny i ma podobne przeżycia to wszystko rozumie. Dla większości ludzi jest to dziwne i przekazywanie tych doznań wywołuje niezrozumienie oraz opór ze strony normalnych ludzi.

   O 14.00 zawołałem do Matki Pana Jezusa: „Matko Najświętsza! Matko moja! Zanoszę Ci najpiękniejsze kwiaty świata!” To są sekundowe błyski łączności ze Świętą, Bożą Rodzicielką...serce rozrywa ból rozłąki, a w oczach pojawiają się łzy.

    Szczyt pracy będzie o 17.00, bo pojawią się matki zatroskane o swoje dzieci: matka z małym chłopczykiem oraz płaczącą, ponieważ córce źle poszło na maturze. Pocieszam ją, wydaję odpowiednie zaświadczenia.

    Z trudem udało się wyrwać na Mszę św. o 18.00. Stoję umęczony, a po kościele biega mała dziewczynka z czuwającą nad nią matką ziemską. Tak nad każdym z nas czuwa Matka Boża.

   Po Eucharystii wróciły obrazy matek, które były u mnie z dziećmi na rękach, wypełnianie dokumentacji na rentę matce porażonego syna, a w telewizji pokażą płaczącą matkę rozdzielonych bliźniąt syjamskich. W drodze do domu odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Napłynęło odczucie, że: „Ty teraz pracujesz dla Mnie, dla Moich spraw...będę przy twojej śmierci, przy twoim przejściu!” Popłakałem się, ponieważ napłynęło poczucie bezmiaru łask, których doznaję...wprost jestem nimi zalewany: wiara, dom, rodzina, praca, ojczyzna, Kościół św. z pokojem i Pokojem Bożym, codzienny chleb i Chleb Życia!

    Ten dzień będzie - w sensie kontaktu z Matką Bożą - trwał jeszcze następnego ranka, bo w drodze do kościoła wzrok zatrzyma biały fartuch, który wziąłem na dyżur. To znak mojej łaski, łaski bycia lekarzem!

    Mszy św. poranna rozpoczęła się od pieśni: „Już od rana rozśpiewana chwali dusza Maryję /../ Panna Czysta, Matka Chrysta, przewielebna Maryja /../”.

    Podczas Eucharystii serce zalała miłość do Matki Bożej i ludzi, szczególnie starszych i to niewiast. W drodze powrotnej żonie kupiłem kwiaty, bo reprezentuje zatroskane matki, a w ramach tej intencji odwiedziłem niewidomą matkę ziemską.

                                                                                                                                 APEL