Wczoraj postanowiłem, że będę na Mszy św. porannej z późniejszym uczestnictwem w nabożeństwie drogi krzyżowej, ale pisałem od 2.00 do rana i tak znalazłem się w kościele o 6.30.

    Przed wyjściem rozmawialiśmy z żoną o krzyżu, którym się opiekuję...ktoś wetknął w pojemnik z kwiatami sztuczną gwiazdę betlejemską. Taka jest nasza wdzięczność Bogu.

    Na ten moment siostra zaśpiewała: „Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony. Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony. Gdzie Bóg, Król świata całego dokonał życia swojego”.

    W czytaniach Pan Bóg obiecuje życie występnemu, który: „odstąpi od bezbożności, której się oddawał (...) na pewno żyć będzie, a nie umrze". Ez 18

     Pani, która rwie się do śpiewania idzie to niezbyt, ale dzisiaj popłakałem się przy słowach: Gdy grzechy wspomnisz, któż się z nas ostoi (Ps 130)? Jak psalmista to ułożył i skąd wiedział, że tak samo będzie wołała dzisiaj moja dusza! 

    Jezu! Jezus drogi, zmiłuj się nade mną. Panie, mój Boże wołam do Ciebie z tego zesłania! W Tobie jest moja nadzieja i łaska. Wysłuchaj mojego błagania i udziel ostatecznego przebaczenia. Nie wspominaj moich grzechów  i bezeceństw.   

   Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi”. Mt 5, 20-26

    Nie spodziewałem się takiego cierpienie, a zarazem wielkiej łaski. Przed Eucharystią padłem na dwa kolana i przeżegnałem się. Nic nie obchodzą mnie ludzie, bo czynię to z powodu uniżenie i pokornej wdzięczności za wszystko, co Bóg zsyła na mnie każdego dnia. Św. Hostia rozpuściła się w ustach, a bardzo to lubię.

     Zobacz jak ważne jest posłuszeństwo w małym. To droga dla poszukujących. Bóg nagradza to w szczególny sposób, a będzie to pokazane jeszcze dzisiaj. Zapaliłem lampki pod krzyżem Pana Jezusa i postawiłem tulipany...  

    Trafiłem na normalną drogę krzyżową, którą prowadził sam biskup...szedł z ministrantami i dziećmi, a ja z nimi. Napłynęło, że mam padać na kolana i klęczeć podczas rozważań. Moje serce zalało wielkie uniesienie i radość z ponownego posłuszeństwa.

    Przy pierwszej stacji ("Pan Jezus skazany na śmierć") natychmiast odczytałem intencję modlitewną dnia. Popłakałem się, bo przepłynął cały świat tych, którym grozi śmierć. Serce znalazło się przy przestraszonych Ukraińcach, a także przy prezydencie Bronisławie Komorowskim, który coraz częściej trafia do kaplicy w Belwederze, a tak się radował z przejęcia władzy...nawet żartował nad trumnami ofiar zamachu w Smoleńsku.

    Nie wiedziałem jeszcze, że ten dzień i ta droga będzie także w intencji samego biskupa, który ciężko zachorował. Przełamałem słabość i zostałem na Mszy świętej, którą w ramach nowenny do św. Józefa przekazuję na Jego ręce. Dopiero teraz zrozumiałem poranne kuszenie „bycia na Mszy św. o 7.30 z drogą krzyżową” (nie miałbym tych przeżyć).

    Skazanie na śmierć kojarzy się z oczekiwaniem na kata w celi śmierci, ale tych możliwości jest nieskończoność, bo można kogoś zadręczyć psychicznie, manipulować prawem w oczekiwaniu na samobójstwo, można nie zapewnić leczenia lub nie dać należnej renty!

   Można też kogoś śledzić, a ustalić, że jest chory na urojenie prześladowcze. Piszę, a przede mną leży artykuł: „Spójrz śmierci w oczy”...                                     APEL