Jakże Pan Bóg zadziwia mnie każdego dnia. Późnym wieczorem zauważyłem, że mój pierwszy komputer formalnie jest bez ochrony, bo nie robiłem aktualizacji programu Microsoft Security Essentialis. Ten bezpłatny program ma działać tylko do kwietnia, ponieważ sprzęt jest archaiczny. Z próbą aktualizacji systemu zeszło do 3.00 i to bez skutku.

    Po dwóch godzinach głębokiego snu czułem się bardzo dobrze i pojechałem na Mszę św. o 6.30, a po drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. Natychmiast znałem dzisiejszą intencję i jadąc samochodem - ze łzami w oczach - zacząłem moją modlitwę.

    Ból trwał także pod krzyżem, bo ujrzałem wielką łaskę opiekowania się tym symbolem grobu Świętego Świętych. Ponadto serce rozpierała radość z powodu posiadania samochodu, który jest dany po modlitwach przez Matkę Jezusa...nawet kolor sugeruje, że jest z Nieba (błękitny).

   Jakże różne mamy służby, które nas chronią i dają bezpieczeństwo. Napłynęli uchodźcy z krajów objętych wojnami, a moje serce chciało pęknąć, bo wszyscy jesteśmy dziećmi Boga Ojca. Wśród przynoszących naszą ochronę są żołnierze, policjanci, strażacy, a także lekarze.

    Dzisiaj w ramach misji będzie akt zawierzenia siebie i najbliższych MB Częstochowskiej z poświęceniem wizerunku. Msza św. zaczęła się od pieśni „Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo. Ty za nami powiedź słowo /../ ociemniałym podaję rękę, niewytrawnym skracaj mękę /../”.

    W księdze Syracydesa (Syr 35, 1-12) padły słowa: „Kto zachowuje Prawo, mnoży ofiary /../ Ofiara męża sprawiedliwego jest przyjemna /../ Pan jest tym, który odpłaca, i siedemkroć razy więcej odda tobie”.

   A Pan Jezus na prośbę Matki Bożej dokonał pierwszego cudu...zamiany wody w wino, którego zabrakło na weselu w Kanie.

    Misjonarz z wielką mocą wskazywał na walkę z naszą wiarą, która upada także poprzez sprzyjanie uderzaniu w rodziny, aborcję, in vitro i eutanazję (w Holandii wbrew woli „leczonych” podaje się zabijający zastrzyk).

    Łzy zalewały oczy, odmówiliśmy zawierzenie Matce Bożej, obrazy zostały poświęcone, a w moim przechylonym odbiła się MB Fatimska z witraża. Podczas Eucharystii „spojrzała” św. s. Faustyna.

    Ciało Pana Jezusa łagodnie pękło i wyprostowało się, co oznaczało jakieś przejściowe cierpienie. Przez chwilę modliliśmy się przed Monstrancją, a ja chciałem spotkać się z tym misjonarzem, bo trwa już III wojna światowa...z wiarą i krzyżem.

    Wracałem w wielkim pokoju, a pod garażami zauważyłem 3 gołąbki (skojarzenie z Trójcą Przenajświętszą)...kiedyś w drodze z kościoła prowadziły mnie te ptaki lecąc przed moim samochodem. Tak jakby w adoracji, bo byłem  zjednanemu z Panem Jezusem (w Eucharystii).

    Do odmówienia pozostała mi tylko droga krzyżowa i „św. Agonia” Pana Jezusa. Z wyraźną pomocą Boga - po 5 godzinach skanowania  - wróciła ochrona komputera. W tym czasie na spacerze - powłócząc nogami z powodu braku snu - z płaczem odmawiałem Drogę Krzyżową i Świętą Agonię Pana Jezusa.

    Z płaczem, bo ujrzałem pełnię bezpieczeństwa...grającą w piłkę młodzież i dzieci, budujących blok mieszkalny, mierzono nasze garaże, a wzrok zatrzymało solidne ogrodzenie szkoły. Po powrocie spałem dziesięć godzin...

                                                                                                                          APEL