W śnie dyskutowałem z jakimś znawcą Biblii...chyba z Kościoła Zielonoświątkowego. Oni znają Pismo, mają ładne celebracje, ale nie przyjmują kultu Matki Bożej i w liturgii nie ma u nich Eucharystii...są oderwani od Prawdziwego Kościoła.

      Człowiek zmęczony snem, spocony, a zły wpuszcza mi „wrogów”...zniewolonych współpracowników. Przeciętny człowiek nie uwierzy, że mamy „państwo policyjne”. Przykre to, ale prawdziwe. Nie pojmiesz podłości bolszewików...w myślach dziękuję tym, którzy mnie nie śledzą.

    W kościele odczułem łaskę Boga Ojca, a Jego wizerunek na sklepieniu kościoła sprawił, że łzy zalały oczy. Ta łaska to ujawnienie Tajemnicy Bożej (Objawienie), że Pan Jezus jest oczekiwanym Zbawicielem (Iz 60, 1-6). ”Chwała rozbłysła nad Jerozolimą /../”. „Poganie są uczestnikami zbawienia” (Ef 3,2-3a.5-6), a w Ew Mt 2,1-12 był pokłon mędrców ze wschodu.

      W wiadomościach śmiano się z tego i mówiono o trzech Królach...posłach w naszym Sejmie RP. W bólu wołałem do Boga za tych, którzy jeszcze dzisiaj nie chcą przyjąć Zbawiciela. Przepływają ewidentni wrogowie (Jerzy Urban) poprzez takich jak ja (na studiach działacz ZSMP) do nijakich (mój ojciec ziemski).

    Nawet poprosiłem: „Panie, Boże mój machnij ręką i przebacz mu grzechy”. Łzy zalały oczy, nawet głośno pociągałem nosem, bo czułem wielką łaskę! To były sekundowe błyski bólu duchowego, bo nasze ciało więcej nie wytrzyma.

     Napłynęła refleksja...jakby od Pana Jezusa: czy wiesz jak na Mnie czekano? Ja w tym czasie, w wyobraźni ujrzałem uciśniony lud, okupację i nadejście zapowiadanego Zbawiciela.

    Eucharystię przekazałem w intencji tego dnia. Dusza wołała w dziękczynieniu, że Pan Jezus przyszedł. Pozostałem w kościele, bo tak dobrze było mi z Panem.

    W przychodni trafiłem na "młyn" z kłócącymi się pacjentami, a wszystko rozpoczęło się od zdrowej babci z torbą niepotrzebnych  leków. W środku przyjęć łzy zalały oczy, bo napłynęła dobroć Boga Ojca. „Jezu! och Jezu! Boże! Twoja dobroć jest nieskończona”.

    Serce zalała Miłość Boża, łzy pojawiły się w oczach, a tu ludzkie sprawy, różne problemy. Trwa bombardowanie Groznego, napłynęły obrazy zniszczeń. Najpierw mieszali narody, a teraz nie pozwalają mieć własnej ojczyzny.

    Teraz, gdy to opracowuję (16.09.2010) do RP przybył premier narodu czeczeńskiego na uchodźstwie (Dudajew), ale my ponownie „przyjaźnimy” się z Rosjanami. Fałsz ziemski nigdy nie będzie miał końca...upadek Rosji i naszych towarzyszy trwał „chwilkę” i ponownie odżyli.

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu. W pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana zadziwiony łaskami. Poprosiłem s. Faustynę, aby była ze mną, a z radia Maryja właśnie płynęła transmisja Mszy św. Łzy zalały oczy, bo otrzymałem błogosławieństwo od kapłana: „niech was błogosławi Bóg Ojciec”. „Panie Jezu! Ty oddałeś własne życie za nas. Spraw, abym nie bał się oddać mojego dla Ciebie”.

    Płynęła piosenka: ”Jezu, Jezu podaj dłoń niech mi będzie drogowskazem /../ Przyjacielem moim bądź”. Radość napłynęła do serca, a na dalekim wyjeździe przejeżdżaliśmy obok mojego krzyża z płonącymi lampkami. Właśnie w modlitwie wypadła „Droga krzyżowa”...

    W sekundzie przepłynęła podłość tego świata i krzyż Pana Jezusa, to poniżenie, przyjmowanie cierpień i bezinteresowne dawanie siebie. Wzrok przykuł wizerunek Jezusa Umierającego w wielkim osamotnieniu.

    Teraz zrywają do wypadku. Dobrze, że żona dała mi gruby sweter, bo jest zimno. Ruszamy z kierowcą po ciężkim urazie czaszkowo-mózgowym. Nie wiem jak zasłużył komunistom, ale nie powinien - po takim wypadku - pracować na wozie bojowym.

    W rowie leżał wywrócony samochód z rodziną z Czechosłowacji (potrącił ich pijany Polak). Mieli szczęście, bo mała dziewczynka nie miała urazów...na pocieszenie dałem jej wafelki i jogurt. Wróciłem, a św. Oczy Pana Jezusa z Całunu uśmiechały się.

    Ten wizerunek Zbawiciela będzie towarzyszył mi na dyżurach aż do 2008 r (do emerytury). To praca bardzo niebezpieczna. Możesz trafić na wypadek będąc sam wśród umierających lub na zakrztuszone dzieciątko.

    Pojechaliśmy do wypadku, a kolega obcokrajowiec mówi, że mam opisać kartę jednego z pacjentów. On przybył pierwszy i powinien stwierdzić, że ten człowiek nie żyje...mógł pominąć żyjącego, a zwalał na mnie.

     W państwowym łóżku czytam i mam zapisać to, na co trafiłem:

    „Najbardziej wśród wybranych świeci Maria, Matka Łask, Gwiazda Poranna, która poprzedza wschód Chrystusa - Słońce i wydaje Go na świat (D. Forster „Świat symboliki chrześcijańskiej”).

   „Wkrótce gwiazdy z nieba spadną na ziemię, a moce niebios zostaną wstrząśnięte” („Poemat Boga-Człowieka”).

    O 2.30 ten dzień kończy piosenka: „Gdzie jesteś mały książę? Czy tam, gdzie świeci złoty wóz”? Serce uciekło do Pana Jezusa, wschodzącego na wieki wieków  s ł o n e c z k a...

                                                                                                                                   APEL