Przykro mi, że w Wielkim Poście wciąż tracę czystość, a jest to wielki dar, który powinno się ofiarować Bogu Ojcu lub Matce Najświętszej. Właśnie czytałem o pobycie od dziecka Dziewicy w Świątyni Jerozolimskiej...*
Ponieważ nadszedł czas jej dojrzałości do małżeństwa została poproszona przez Arcykapłana, bo „każda niewiasta w Izraelu musi zostać małżonką, by zanieść swego syna Bogu”. Wspomogła Ją nauczycielka Anna wskazując, że:
<<Maryja poświęciła się Panu. Na Jego chwałę i dla ocalenia Izraela. Była jeszcze bardzo maleńka, ledwie zaczynała mówić, kiedy związała się z Bogiem przez ślub...>>.
Ustalono, że wybór małżonka pozostawią Bogu. Pan sprawił, że wybór padł (to cała procedura z jakimś „losowaniem” oznaczonych gałązek) na Józefa jako małżonka, który w spotkaniu z przyszłą Matka Zbawiciela zapewnił o poszanowaniu jej ślubu czystości i zaczął przygotować opuszczony dom - po śmierci rodziców Joachima i Anny - w Nazarecie.
Opisałem ten moment, bo to był początek otwarcia dla nas Królestwa Bożego. My nie rozumiemy tego i lekceważymy powrót do Ojczyzny Niebieskiej. Dlatego bezpośrednio trafia tam garstka, a większość do Czyśćca, a całe masy ludzkie spadają do Otchłani. Zrozum mój ból, bo piszę to i płaczę...
Zerwałem się na Mszę św. o 6.30 z nadzieją, że będzie jakiś spowiednik, a serce chciało mi pęknąć, bo siostra zaśpiewała: „Jezu Chryste, Panie miły, Baranku bardzo cierpliwy, wzniosłeś, wzniosłeś na krzyż Ręce Swoje, gładząc n i e p r a w o ś c i moje”.
Natychmiast poznałem intencję, a wzrok przykuł najpiękniejszy na świecie obraz Pana Jezusa Miłosiernego na tle świecącego krzyża, który jest w naszym kościele. Ja w tym czasie przepraszałem za utratę czyści i wiedziałem, że nie mogę przystąpić do Eucharystii, a bardzo pragnąłem zjednania z Panem Jezusem.
W tym czasie od Ołtarza Św. płynęło wyznanie grzechów (Dn 9, 4b-10): „Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy” i słowo o wstydzie okrywającym nasze twarze, a także o tym, że „Pan zaś, nasz Bóg jest miłosierny i okazuje łaskawość /../ mimo że /../ nie słuchaliśmy” Jego Głosu. Z płaczem śpiewałem też Ps 79/78 „Nie czyń nam. Panie, według naszych grzechów”...
Zobacz ułożenie tego wszystkiego, bo Pan sprawił, że przybył spowiednik i zdążyłem oczyścić się przed Eucharystią, a jako dalszy znak mam ofiarować modlitwę za narzeczonych.
Po wyjściu z kościoła przywitały mnie 3 gołąbki i taki będzie ten dzień. Podjechałem i zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. O 15.00 w radiu Maryja czytano „Dzienniczek”, gdzie padły słowa Pana Jezusa, że najważniejsze jest odczytywanie Woli Boga Ojca.
Całą modlitwę odmówiłem w drodze na ponowną Mszę św. o 17.00, a podczas napływających obrazów moich nieprawości doznawałem wstrząsu z powodu wyrzutów sumienia. Najgorsze było to, że postępowałem tak już po otrzymaniu łaski wiary! Wiem, że moje wołanie do Boga nie pójdzie na marne, bo czyniłem to wszystko z prawdziwym żalem i wiarą w miłosierdzie Pana Jezusa.
Tak doszedłem do kościoła, gdzie na ławce skończyłem moją modlitwę, a żadnym językiem nie można przekazać zjednania z Bogiem. Na nabożeństwie było kilka stałych osób z przeszkadzającymi, którzy wchodzili prawie do końca Mszy św. Dwie osoby to tzw. „koszyczkowi”...przychodzą zobaczyć czy ktoś nie rzucił do koszyczka 2 lub 5 zł. To niepotrzebna pokusa, bo oni przychodzą w niedzielę po każdym nabożeństwie!
Po Mszy św. pozostałem i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Teraz, gdy zapisuję to świadectwo wiary płynie piosenka „Białe róże”. Zobacz jeszcze jeden znak, bo nastąpiły właśnie zaręczyny Maryi bez grzechu pierworodnego i św. Józefa, który na obrazach jest przedstawiany z białą różą!
APEL
* ”Poemat Boga-Człowieka”