Liberta. Cap...

    Przez 10 minut walczyłem o wyjście na odpowiednią Mszę św. i faktycznie dobrze odczytałem (o 11.00 w kaplicy Miłosierdzia Bożego), bo do tego czasu edytowałem prawie całą stronę. Podziękowałem Bogu Ojcu, a radość zalała serce...

   Na miejscu okazało się, że na wielkim parkingu wałęsał się zagubiony cap (samiec kozy), który przeskoczył ogrodzenie i uzyskał „wolność”. Chodził bezradny i beczał, a ja od razu  widziałem ten znak (tzw. "duchowość zdarzenia").

   Dziwne, bo trafiłem na resztkę zapisu z jakiegoś dnia, gdzie kapłan mówił o wolności. Przy tym cytował trudny język św. Pawła, który mówi do mistyków, a sprawa jest dość prosta, bo mamy konflikt: ciało / dusza. Wypaczeniem jest pójście za zachciankami, które podsuwa Szatan, a ich szczytem jest owsiakowate: „róbta, co chceta”. Jest to wolność pozorna czyli zniewolenie.

   Wolność Prawdziwą uzyskujemy przez oddanie Bogu woli własnej i wówczas wg niewierzących jesteśmy ograniczeni. Nie zrozumie tego człowiek cielesny, ziemianin, który nic nie wie o duchowości katolickiej, a zabiera głos w dyskusji („mądrzy się”).

    Kiedyś red. Eliza Michalik (kalwinistka-ateistka) w „Nie ma żartów” (Super Stacji) stwierdziła, że Kościół katolicki ogranicza jej wolność, bo nie pozwala jej pójść do Piekła! Zobacz język Bestii, upadłego Archanioła w ustach niewiasty. Kręcę głową pełen zadziwienia, bo można to rozszerzyć: policja ogranicza naszą wolność, bo nie pozwala zabić się na drzewie, a nie ma jeszcze gumowych, itd!

    Przypomniał się Jerzy Urban w opałach, który na swoim blogu pod datą 12 stycznia 2015 dał wpis „Je suis oskarżony” (je suis z franc.; j e s t e m), ale kieruje nas ku Jezusowi (Je suis) i żalił się na swój los. Na końcu postraszył prokuraturą! To była jego wielka perfidia, bo uczestniczył w zniewoleniu naszej ojczyzny (rzecznik prasowy WRON-y) za gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

    Chodziło o to, że opublikował rysunek Chrystusa Zdziwionego (dał go ostentacyjnie na blogu), a katolicy włóczą go po sądach z zarzutem, że obraża uczucia religijne. 18.01.2015 napisałem tam komentarz.

                                                                  Panie Redaktorze!

    Pan jest zwolennikiem „róbta, co chceta” i tkwi w poczuciu bezkarności. Oddaliście władzę pozornie, a Pan w swojej bucie uważa, że nadal Panu wszystko wolno...w tym szargać świętości i nawoływać do wojny religijnej z krzyżem i wiarą katolicką!

    Z drugiej strony specjalnie włóczył Pan po sądach prawego człowieka prof. Ryszarda Bendera, który pochwalił Pana zdolności. W oczekiwaniu na wyrok zapoznał się Pan z jego cierpieniem.

   Dziwnie jest pojmowanie przez Pana formację wolności słowa, bo Pan się obraża po usłyszeniu prawdy o sobie, a zarazem czuje się bezkarny w prowadzeniu wojny religijnej. Dobrze Pan wie, że katolik nie przyjdzie z automatem...stąd sprawa sądowa.

    Jest szansa, że nie trafi Pan do więzienia. Jako lekarz stwierdzam, że gaśnie Pan fizycznie, a zarazem jest wyjątkowo sprawny psychicznie. Natomiast jest Pan bardzo chory duchowo (opętany intelektualnie). Nie czas na wykład, ale jest to opanowanie intelektu zdolnego człowieka przez szatana...w czynieniu zła!

    Opętania intelektualne są bardzo groźne, bo taki osobnik nie pluje gwoździami, ale egzorcyzmy nie przynoszą efektu. Przestrzegam Pana, bo koledzy psychiatrzy w prawie 100% należą do ludzi niewierzących i uznają Pana za zdrowego psychicznie.

    Typowym przykładem ich nieuctwa jest jawnie opętany Mariusz Trynkiewicz, którego wtrącono do więzienia jako zdrowego psychicznie, a po odsiedzeniu wyroku rozmyślono się i stwierdzono, że jest chory psychicznie...trafił do Gostynina.

                                                                  Panie Jurku!

    Proszę się nie bać...w razie czego przyjadę i obronię Pana w sądzie, ponieważ opętany nie może trafić do więzienia, ale musi poddać się egzorcyzmowaniu!

    Druga możliwość jest prostsza. Ponieważ Pan nie wie, co czyni to - wg prof. Janusza Heitzmana szefa kliniki psychiatrii sądowej IPiN w W-wie oraz mecenasa Jacka Dubois - mamy do czynienia z niepoczytalnością!

     Tak właśnie broniono 23.12.2014 r. w TVN24 żonę prawnika, która wpadła Mercedesem w przejście podziemne w centrum Warszawy.

                                                                                                                        APEL