Po wczorajszej Mszy św. wieczornej rozmawialiśmy w gronie wiernych o braku kultu Boga Ojca, który objawił się s. Eugenii E. Ravasio i przekazał jej Swój Wizerunek. Teraz wróciłem do tego kultu i ten obraz Boga Ojca mam na tylnej szybie samochodu.

    Przypomniał się czas, gdy bardzo pragnąłem trafić do kaplicy w Kielcach na ul. Wesołej 45, gdzie znajduje się Cudowny obraz Boga Ojca, ale w Królestwie Bożym nie ma starości! Nie ma sensu upieranie się przy tym obrazie, bo Pan Jezus wskazał na Siebie po prośbie o pokazanie Ojca.

    Dlaczego wcześniej Bóg Ojciec został namalowany jako starzec? Wyobraź sobie sytuację, że nigdy nie widziałeś swojego ziemskiego ojca, a wszystko oddałbyś za wiadomość o nim...jaki jest lub był? W swoim sercu wyobraziłbyś sobie jego wizerunek i namalowałbyś najdroższy ci obrazek, a tu Ojciec Prawdziwy z którym mamy się spotkać.

    Tuż po nawróceniu miałem wielki kult Boga Ojca i ubolewałem z powodu „zapomnienia” o Stwórcy. W 1994 roku pisałem: <<Celem mojego życia jest zbawienie i doprowadzenie wielu do Boga. Bóg Ojciec jest w moim sercu...od obudzenia się aż do zaśnięcia! Zapytasz jak to jest możliwe? Zobacz twojego synka…obudzi się i jeszcze w półśnie woła; ”mama” lub „tata”>>.

    Wczoraj rano prosiłem Boga Ojca, aby był ze mną w tym tygodniu, bo nie chcę marnować cennego czasu. W nocy miałem sen w którym pragnąłem głosić chwałę Stwórcy, ale miałem przeszkody. To sprawdziło się, ponieważ w programie komputerowym doszło do uszkodzenia „pisowni i gramatyki”. Drogi Pana nie są naszymi, bo sam zainstalowałem LibreOffice Writer, który jest lepszy (podkreśla także błędy). Pozorny kłopot sprawił wielką radość...

    Służenie Bogu Ojcu kojarzy się z kapłanami na których szczycie są spowiednicy, egzorcyści i uzdrowiciele jak o. John Boshobora. Mam jego wielkie zdjęcie z Monstrancją…

    Dzisiaj na Mszy św. Izraelici szli w kierunku Morza Czerwonego i stracili cierpliwość (brak chleba i wody) i zaczęli szemrać przeciw Bogu. Ich niewierność została ukarana, bo Pan zesłał na lud węże o jadzie palącym (Lb 21, 4-9).

    To samo było z naszym narodem, bo modlitwy i Msze św. sprawiły wyjście „wyzwolicieli” ze Wschodu...bez wojny! Jaka za to była wdzięczność? Także moje postępowanie było dziwne, bo po wyprowadzeniu z Egiptu (nawróceniu) dalej żyłem tym światem. Na samo wspomnienie tego czasu doznaję wstrząsu duchowego i płaczę. Nawet trudno sobie wyobrazić jak skończyłbym swój żywot...

    Eucharystia ułożyła się w koronę, a to oznacza pewną formę wdzięczności Boga Ojca za moje poświęcenie, ale ja wszystko czynię z miłości...nie dla nagrody jak zarzucają nam bracia kochający Egipt! Podjechałem i zapaliłem lampkę pod krzyżem oraz podlałem kwiaty i sosenki.

    Wróćmy do pierwszych lat po nawróceniu (1994 r.), gdy pragnąłem zebrać wszystkie piękne słowa o naszym Prawdziwym Ojcu, a nawet ułożyć litanię: „Dobry Panie, Łaskawy Władco, Sprawiedliwy Sędzio, Pokoju naszych serc i duszy”…

    Ty, który dajesz Szczęście Prawdziwe. Ty Jeden Jesteś Bogiem Żywym i Prawdziwym, Jedynym Źródłem Życia...”Święty, Święty, Święty. Pan Bóg Zastępów. Pełne są Niebiosa i ziemia Chwały Twojej”...

                                                                                                                                    APEL