W nocy oglądałem spotkanie z biblistą prof. Henrykiem Witczykiem, którego tematem była nasza śmierć. To wszystko dla mnie jest jasne choć do wyrażenia innymi słowami. Zasadnicza kwestia to Sąd Ostateczny, bo po śmierci czeka nasz sąd osobisty.

   Teraz na Mszy św. porannej stoję pusty aż do czasu Ewangelii (J11, 32-45). Siostra Łazarza upadła do stóp Pana Jezusa. Popłakałem się, skuliłem, a teraz gdy to piszę łzy zalały oczy...bowiem ujrzałem żonę wołająca do Zbawiciela o moje uratowanie.

    Pan Jezus rozkazał odwalić kamień grobu w którym już gniłem. Podziękował Bogu za zmiłowanie się nade mną i zawołał: „Łazarzu wyjdź /../ Rozwiążcie go /../! Wyszedłem z zasłoniętą twarzą i zostałem oślepiony Światłością.

    Cóż ci więcej przekazać…może to, że wczoraj znalazłem wielki sznur i dzisiaj przyjechałem z nim pod kościół. Musze zostawić go jako znak, poświęcić i rozdawać? Jak grubymi sznurami jesteś związany, a nawet powiązany.

   Kapłan czekał z Panem Jezusem, a ja pobiegłem pierwszy na spotkanie z moim Zbawicielem. Ludzie lekko wstydzą się podchodzić jako pierwsi, a mnie jest niezręcznie, bo msze są zamówione z obecnością rodzin lub znajomych.

    Nie mogę opisać ci bezmiaru tej łaski…musisz sam to przeżyć, a ja mam dać tylko świadectwo Prawdzie. Czy wiesz jaki ból czuję, gdy w TVN mówią, a w „Faktach i mitach” piszą, że modlitwy za zmarłych, kult świętych, obrzędy na cmentarzach przejęliśmy od pogan. Wprost słyszę „tam nic nie ma, tam nic nie ma”. To głoszą także Żydzi w oczekiwaniu na raj ziemski.

   Zawsze przestrzegam, aby w takie dni niczym się nie zajmować…to czas skupienia i modlitw przebłagalnych. Mów co chcesz, ale spotkałem się z dwoma guzikami ("strata czasu"). Można dyskutować, ale Pan mówi przez wszystko i do każdego z nas - na całym świecie - innym językiem. Sam byłem ciekaw, co mi nie wyjdzie?

   Niestety; zmarnowałem czas na szukanie kontaktu z Budzyńskim z Armii, a chodziło o tego ze Skaldów oraz profesorem z w/w spotkania w TV Trwam. Zły poszedł za ciosem i podsunął mi załatanie szpary silikonem, ale trzeba mieć wyciskarkę. Prawie chciało mi się płakać, bo mój czas jest bezcenny.

15.00 W ręku znalazły się poświęcone zdjęcia kaplicy z Łagiewnik (30.07.1992). Podjechałem do naszej kaplicy z relikwiami s. Faustyny. Tam dzisiaj powinny być modlitwy, zapalone świece, czuwanie. Niestety...brama była zamknięta, a posługujący do mszy (zna mnie) nie chciał otworzyć, bo można pomodlić się w swoim kościele.

    Powiedziałem do niego, że powinno umieścić się - obok informacji o ochronie całodobowej - wielki napis; „Wstęp do Boga wzbroniony”. Popłakałem się; „Panie! jeden się trafił w sercu spragniony, ale nie pozwolą”. Żydzi mówili; „wasze ulice, a nasze kamienice”, a towarzysze: „nasze kamienice, a nawet kaplice”.

    Pojechałem do naszego kościoła, ale po pewnym czasie musiałem wyjść, bo zrobiło się ciemno. Jak odczytałem intencję? Zobacz:

1. poranna Ewangelia

2. w ręku miałem art. Marcina Jakimowicza „Oswajanie śmierci” („Gość niedzielny”), gdzie także pytanie do Tomasza Budzyńskiego.

3. „Wysokie obcasy” (26.09.2009) z art. „Taki misiek”, gdzie był wywiad z Iwoną Ciesielską o synu narkomanie z wstrząsającą sytuacją;

   „Naszym opiekunem na kursie dla rodziców dzieci uzależnionych był Piotr, który od 20 lat nie brał narkotyków /../ Po jakimś czasie /../ popełnił samobójstwo, bo wrócił do narkotyków i nie mógł się z tym pogodzić /../”.

    To właśnie przykład wskrzeszonego za którego duszę wołałem. Na ten czas Pan wskazał mi słowo; wunderwaffe (cudowna broń). To prawda, bo zbyt rzadko szukamy pomocy u Boga, a biegamy do różnych terapeutów...

                                                                                                                          APEL