Z trudem odczytuję decyzję: „wolne w pracy”, ale to raczej jest niezdolność spowodowana "kacem”. Napisałem list do profesora „od nieśmiertelności”...szkoda, że był zbyt ostry po małym „wzmocnieniu”. Zły ma świetne sztuczki, bo pragniesz pisać z miłością...a da ci tylko jeden kieliszeczek i wpadasz w jego ton! Pan pomógł, bo źle włożyłem kalkę i musiałem wszystko przepisać w innym tonie.

    Na ten czas wpada żona po „dyskusji wyborczej”, a dodatkowo głodna! Wyszedłem wysłać list i po drodze odmówić modlitwy, a zły skręcał mnie do prywatnej knajpki. Nigdy tam nie byłem, a ma nazwę mojego imienia.

   Dziwne, bo wybrałem pusty i ciemny kościół. Nikt mi nie przeszkadzał, odmówiłem wszystkie modlitwy i mam wracać do domu. Zły nie lubi przegrywać i dalej namawia mnie do tej knajpki, a ja nie czuję, abym tam miał być! Trzymałem się tej myśli...

- Panie doktorze, przepraszam, ale pan ma dzisiaj dyżur w pogotowiu!

   Biegiem, biegiem...z koszyczkiem zagranicznych winogron wkraczam do odmienionej żony. Zdziwiony słucham przeprosin, że niedopuszczalne jest takie jej zachowanie, podała jedzenie...wszystko jest dobrze, w locie wypiłem piwo i udaję trzeźwego!

   W czasie dyżuru nic się nie działo - trochę dyskusji politycznych i moje kazanie o istnieniu Szatana dla tych, którzy nie wierzą w takie głupoty! Trafiła się też dyskusja z kapłanem, którego zapytałem  prowokacyjnie:

-  Czy dobrze, że są choroby i czy ksiądz skasowałby to cierpienie?

-  Tak, oczywiście...choroby to wielkie zło!

-  Ojciec Prawdziwy dał nam dar cierpień, a ksiądz skasowałby je? To poprawianie Mądrości Ojca, który wszystko daje dla naszego dobra! Przewaliłem księdza na łopatki!

- Tak jest...przyznaję się, że przewalił mnie pan doktór na łopatki!

    W sercu śmiałem się i pomyślałem sobie „Och! Panie Jezu...jak różnych masz wysłanników i jak nieraz musisz z tego powodu cierpieć!”. Nagle napłynęła myśl, że ja też nie godzę się i skasowałbym cierpienie dotyczące inwigilacji.

    To płynęło od Samego Boga: „Kapłan przestraszony o zdrowie pragnie skasować choroby. Ty śmiejesz się z tego, ale sam chciałbyś skasować śledzących, którzy muszą chodzić za tobą...z Mojego przyzwolenia! Ty się buntujesz, a Ja w nich wyrabiam posłuszeństwo, a w tobie cichość, uniżenie, pokorę, małomówność i wytrzymałość!”

- „Och! Ojcze..tak! tak!! tak!!!...przecież wiele z tych osób przewyższa tymi cechami moją osobę”!

    W ciszy, bo nie było pacjentów i pokonany przez Mądrość Bożą zacząłem z namaszczeniem odmawiać „Ojcze nasz". Tak mi dobrze! Jakże wszystko jest pokazane...

                                                                                                                              APEL