Mija północ, a ja właśnie szyję środkowy palce młodego żołnierza i w tym czasie mówię o cierpieniu Serca Pana Jezusa. Po wykonaniu zabiegu położyłem się i wołałem: "Panie Jezu wiem, że wczoraj słabo wypadłem w walce z siłami diabelskimi...upadałem, bo zgubiło mnie gadanie”.
Teraz z wielką radością odmawiam cz. radosną różańca, a napływa obraz nagiego Jezuska i takiego samego podczas zakończenia Swojego Życia!
Tuż po północy odczułem, że duchowo jest już inny dzień, a jakby na potwierdzenie tego rano pojechałem karetką do weselnika, gdzie obdarowano nas wódką i kiełbasą! Dziwi fakt organizowania wesela tuż przed Świętem Zmarłych, a to czas wołania za dusze. Gdyby cała ludzkość zawołała do Pana Jezusa...wszystkie zostałyby zwolnione z Czyśćca!
Czuję, że jest to „dzień zwycięstwa”...nawet śpiewam tą piosenkę! W takiej radości idę do kościoła i cały czas proszę, aby smutek żony przeszedł na mnie. Ciągnie mnie do ludzi, żartuję, głosowałem i nie dałem się wciągnąć w agitację pod lokalem...!
Dzisiaj czytania i kazanie dotyczą kościoła jako takiego...budynek naszego ma rocznicę poświęcenia. Daru posiadania kościoła nie pojmiesz bez Światła Bożego. Wielu zamiast dziękować Bogu za dar otwarcia Królestwa Bożego już na ziemi...nie chce tej niepojętej naszym rozumem łaski!
Kapłan pięknie mówił, że nigdy jeszcze nie spotkał człowieka, który przed śmiercią żałowałby chwil spędzonych w kościele...spędzonych na modlitwach! Jakże wielka to prawda...jakże wielkim darem jest moja świątynia. Eucharystię przyjąłem w intencji żony, prosiłem o zmianę jej nastroju i pozostałem w kościele tylko z niewidomym dziadkiem!
Dzisiaj dzień wielkiej radości i nie ma nastroju do odmawiania Pasji, ale właśnie p. Opania śpiewał smutne piosenki (w tym modlitwę Okudżawy). Nawet zeszły się słowa pieśni i Modlitwy Pańskiej: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.
Ile dobra mogliby uczynić ludzie duchowi na świecie, ale w mass-mediach ogłupiają konkursem kulturystki oraz spotkaniem z miłośnikami gadów, a jakaś pani ogłasza konkurs na „mężczyznę”.
Z niecierpliwością czekałem na wyniki wyborów. W nowym Sejmie RP będzie połowa posłów „normalnych". To już bardzo dużo w porównaniu do całkowitego fałszu i zakłamania przez wszystkie lata mojego życia!
Mądrość Boża sprawiła, że całkowicie nie sprawdziły się prognozy fałszywych „badaczy” wygrani mówili już językiem zwycięzców, a wyniki utarły im nosa.
Po wszystkim, mimo, że wypiłem trochę alkoholu napłynęło, aby podziękować Matce Bożej. Padłem w ciemności na kolana i wołałem, aby z Matką połączyły się serca prawych ludzi...aby odwet nie wziął góry. W sercu pojawili się przywódcy katolików, KPN-u, „Solidarności” i Porozumienia Centrum.
Powinno ogłosić się amnestię dla tych, którzy przyznają się do uczynionego zła! Dzisiaj, gdy to opracowuję (22 kwietnia 2017) wiem już, że takim nie wolno powiedzieć prawdy, bo to jest „zdrada”, a za to grozi śmierć!
APEL