Spokojnie idę do pracy z Panem Jezusem w sercu i jest mi tak dobrze! „Jezu, Jezu potrzebni są świadkowie...nie namaszczeni kapłani. Tobie trzeba świadków świeckich”.

   Dzisiaj, gdy to opracowuję (04.05.2017) mam przed sobą miesięczniki: „Ludzie i wiara” oraz "Cuda i objawienia"...z takimi świadectwami. Okazuje się, że moje stwierdzenie z początku nawrócenia (1986-1988) było słuszne. Takie pismo powinien wydawać Kościół katolicki.

   Wróćmy do tamtego czasu i wizyty domowej u 53-latki ze sztywnym kolanem po przebytej gruźlicy z niewydolnością oddechową oraz z chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa. Ciężko chora posiada gospodarstwo rolne, które nie ma kto przejąć i obrabiać, a wówczas to był "sprytny" warunek otrzymania renty z rolnictwa...„Jezu mój! Panie!”.

    W jej papiery wrzuciłem podarunek, bo w sercu to jakby moja matka! Nagle przybyła siostra chorej, która dzieli całą rodzinę. Powiedziałem do niej, że miłość ma jedno imię...nie można mówić: kocham poprzez pole z napisem „zło”. Miłość zawsze poznajemy po owocach, bo nie wystarczy dobra intencja. Jaki jest owoc pani miłości do własnej chorej siostry...to podział całej rodziny! Popłakała się i powiedziała, że mówię lepiej od księdza!Co z tego wyniknie?

    Te słowa były z natchnienia  Ducha Świętego...nawet poczułem dziwną lekkość mojego ciała (przewaga duszy). Szatan nie śpi, bo tuż po powrocie do gabinetu zepsuł łączność z Bogiem przez podarunek (butelka), a wcześniej był młody człowiek z ojcem i chwalił moją bezinteresowność. „Jezu mój, Jezu”...nie poradzę!

    W czasie prac działkowych o 18.30 zalała mnie tęsknota za Panem Jezusem. Jak ją można wyrazić? "Panie! Ty przychodzisz do mnie kiedy chcesz! Cóż ja znaczę dla Ciebie, Jezu mój! Nędzny proch poruszysz, a to szczęścia szczyt! Kiedy i gdzie skończy się to cierpienie? Panie! Daj mi siłę do służenia Ci. Daj mi cierpliwość i milczenie. Daj mi to Panie! Jezu mój, daj!”...

   To trwało 4-8 minut, a Szatan nie znosi takich kontaktów z Panem Jezusem! Właśnie w tym czasie zaczęły przeszkadzać sąsiadki działkowe, a ja z bólu uciekłem do nędznej budki!

                                                                                                                                  APEL