W ramach tej intencji opiszę natchnienia duchowe, które doprowadziły do jej odczytu. Piszę to dla poszukujących drogi duchowej, którzy pragną rozpoznać napływające zaproszenia od Boga.

   Nigdzie nie spotkałem opisów takich „bojów o decyzję chwilki”. To front duchowy z całymi ciągami zdarzeń, bo sam zobaczysz co się stanie.

    Racjonaliści i psychiatrzy z konsultantem krajowym na czele nie uznają takich natchnień. Pada wówczas sakramentalne pytanie na które nie można odpowiedzieć: „a skąd pan to wie?”.

    Nawet może spotkać kogoś zarzut, że  „słyszy głosy”. Nie uznają też opętania, a w dzisiejszej Dobrej Nowinie Pan Jezus uwolni grupę „dzikich ludzi”, a złe duchy wypędzi w stado świń, które pobiegną do urwiska. Mt 8, 28-34

   Nie chodź nigdy w swoich rozterkach wewnętrznych do psychologa lub psychiatry, bo koledzy leczą ‘psyche’, a reprezentują wielką ignorancja duchową.

    Po przebudzeniu rozważałem problem: „iść czy nie iść na nabożeństwo o 7.30”. Czułem, że jest to wyraźne zaproszenie na Mszę św. bo muszę odczytać intencję. Człowiek po przebudzeniu jest słaby, a wówczas łatwo może zostać pokonany przez własne ciało lub kusiciela.

    Zakręciłem się po mieszkaniu i już miałem wstać i wyjść do kościoła, ale napłynęło „pośpię, pójdę wieczorem”. Pomnóż moją rozterkę i słabość przez 100, a zrozumiesz dlaczego większość woli słuchać „swoich” natchnień czyli demona. Zapamiętaj...demon mówi do nas w nasze osobie, podszywa się pod nasze „ja”. 

    Przenieś to na człowieka normalnego, a jeszcze gorzej wchodzącego na drogę nawrócenia. Na 99.99% zostanie w ciepłym łóżeczku, bo „pośpię, odpocznę, muszę zrobić to i tamto”.

    W instruktażu dodam ikonę, która ułatwi zrozumienie poruszania się w duchowym zgiełku tego świata. Ze strony Bożej w takich drobnych decyzjach naszym postępowaniem kieruje Anioł Stróż. Właśnie zasugerował, że podczas przejścia do kościoła odczytam intencję dnia, której zawsze towarzyszy zaproszenie do rozmowy z Bogiem. Nie ma to nic wspólnego z modlitwa „ustną”. 

     Drgnąłem, a podczas kąpieli zacząłem śpiewać. Tak cieszyła się moja dusza z decyzji wyjścia na spotkanie z Panem Jezusem. Moje serce zalała radość i uniesienie: ”Ojcze mój, który jesteś w niebie”.    

   Wyszedłem i zacząłem odmawiać modlitwę w intencji „pragnących panowania nad światem”. W kościele usiadłem w pierwszej ławce, gdzie było bardzo mocne światło słoneczne, a kapłan wypowiedział słowa o żyjących w świetle Prawdy Bożej. Światłość i ciemność, Bóg i demony, opętanie i uwolnienie...

     Dzisiaj Pan mówi przez proroka Amosa: „Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Wtedy Pan Bóg Zastępów będzie z wami, tak jak to mówicie”. Am 5

    Sytuacja powtórzyła się 11 lipca 2014 r. Po podobnym obudzeniu o 6.05 wyszedłem do kościoła i natychmiast napłynęła prawidłowa intencja, bo myślałem o analizujących natchnienia.

    Bogu Ojcu najmilsze jest nasze posłuszeństwo. Jeżeli nie będziesz słuchał Jego Głosu to wszystko na nic i nie trafisz do Królestwa Niebieskiego. Nie ma innej drogi do świętości. Bóg nie potrzebuje naszych celebracji, śpiewów i bębnienia, wyrzeczeń pozbawionych duchowości oraz ofiar zewnętrznych. Wyraża to w ostrych słowach: „Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć”.

    Potwierdza to psalmista (Ps 50), bo do Boga należy ten świat i „wszystko, co go napełnia”. Bóg brzydzi się tymi, którzy wymieniają przykazania, na ustach mają Przymierze, a nie ma w nich karności.

    To dopiero godzina, a ja już tyle przeżyłem. Pozostając w domu nie uzyskałbym radości i pokoju Bożego. Nawet nie wspominam o nadprzyrodzonym owocu modlitwy oraz samej Mszy świętej...

APEL