Dzisiaj trwają poważne dyskusje w Sejmie RP i jest „dziesiętnica” smoleńska, a to dla mnie zły czas, bo oprócz udręk ziemskich atakuje mnie Przeciwnik Boga. Przed ruszeniem na Mszę św. o g. 6.30 zaprosiłem sąsiada równolatka (73 l.) do uczestnictwa w życiu wiary, ponieważ trzyma się tego świata, a jesteśmy w wieku "odlotowym"...

    Jest mi bardzo przykro, że większość lekceważy świętość duszy i nie pragnie przemiany duchowej. Dlatego proszę ich i z miłością ostrzegam, bo po śmierci...z kłopotów ziemskich wpadną w gorsze, a nie będą mogli powiedzieć: nie wiedziałem/am.

   Poprosiłem Ducha Świętego o pomoc w nadrobieniu zapisów oraz św. Józefa, bo kupiłem laptopa w „promocji”, a to „kara”, bo transakcję zrobiłem podczas Triduum Paschalnego.

    Przed wejściem do kościoła dziękowałem Bogu Ojcu, Panu Jezusowi i Duchowi Św. a także Matce Bożej, św. s. Faustynie, św. Andrzejowi Avellino za opiekę i bezmiar łask. Wielokrotnie powtarzałem: dziękuję, a łzy płynęły po twarzy.

   Padłem w ławkę i odmawiałem „Anioł Pański” i lubiane przeze mnie słowa modlitwy „Pod Twoją obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los”.

   Z Ew. (J12, 44-50) w serce wpadły słowa Pana Jezusa: <<Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedział, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. /../ To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział>>.

   Przed Eucharystią z wielkiego witraża spojrzał o. Pio z kielichem w dłoniach, a łzy ponownie zalały oczy i tak podszedłem po Chleb Życia, który ułożył się ochronnie. Pomyślałem o ludziach, którzy nie chcą przychodzić tutaj.

   Wróciło moje wczorajsze zaproszenie - sprawnego małżeństwa katolickiego (emeryci) posiadającego samochód - do uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej. Pozostałem w kościele i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Po prośbie do Ducha Świętego błyskawicznie edytowałem zapisy, a po wyjściu na modlitwę natychmiast odczytałem intencję modlitewną, ponieważ komputer „nie chce się naprawić”, a z sejmowej komisji padnie słowo p o p r a w a. Oto duchowość zdarzeń...

1. zetknąłem się z dwójką palących...w tym niewiasty, którzy nie pragną zerwania z nałogiem

2. wróciła sprawa kolegów z Izby Lekarskiej, którzy tkwią w zaparciu gubiącym swoje dusze, ale dzisiaj mają szansę na poprawę, bo wystąpiłem o mediację

3. przepłynął świat przestępców, których karanie nie przynosi efektów (pedofile, złodzieje, gwałciciele, oszukujący na wnuczka, itd)...dla nich więzienie jest tylko przerwą w niecnych grzesznościach

4. na końcu spaceru podszedłem do sąsiadki, którą kilkakrotnie zapraszałem do nawrócenia, ale stwierdziła, że nie ma grzechów.

    Jakże cierpi Bóg Ojciec, gdy widzi to wszystko na całym świcie. Dlatego nie dziwi mnie zbliżająca się zagłada z ponownym przyjściem Pana Jezusa…

                                                                                                                                            APEL