„Oto skutki picia wódki”...w nogach słabość, a ciało zmęczone jak po tygodniu pracy na budowie! W tym czasie napływa do mnie od strony Bożej: „czyń dobrze, abyś nie utracił na duszy”, a od złego, że „dzisiaj cię wykończę”!
Przed dyżurem wróciłem do domu, przeprosiłem żonę, siedzieliśmy przytuleni w ciszy. Większość pijących alkohol lub mających inne złe namiętności nie chce tego czynić, ale nie może pokonać swojego ciała. To jest wielkie cierpienie, a bez Boga trudno wygrać z nałogiem (silna wola, itd.)
Zaczynam dyżur, a dzisiaj jestem sam i faktycznie zaczyna się:
- na dobry początek wypisuję kartę zgonu babci, która leży "jak żywa". Stój jej izdebki jest nakryty białym obrusem ze stojącą na nim gromnicą z różańcem. Ja w duszy krzyczę: "jak tutaj jest dobrze i jaka kojąca energia. Prawdopodobnie sprawiają to dobre duchy aniołów, a może świętych. Dowiem się o tym po podobnej śmierci, bo o taką proszę!
- dziadek ma napady kurczów parkinsoidalnych, cały trzęsie się, a ponadto cierpi z powodu zapalenia jądra i założonego cewnika...nad nim miga zapalony krzyżyk. „Jezu mój! Jezu!"
- u innej babci piękny wizerunek Matki Bożej ze łzami w oczach
- jeszcze jeden dziadek nieprzytomny, w agonii...
- a na środku drogi leży młody mężczyzna w kałuży krwi, pijany i ledwie żywy
- do tego dochodzi: „drobnica” czyli pogryzienie przez psa, uraz mostka, bóle serca, kolka wątrobowa!
Zbliża się koniec wezwań, szykuję sobie kolację, a jest pilny wyjazd do dziecka, które ma stan drgawkowy! Pędzimy z tym stanem zagrożenia życia (130/godz.), bo nic nie dały dwie iniekcje. W takich momentach widzę swoją bezradność wynikającą z braku umiejętności, bo trzeba wkłuć się, mieć i podać relanium.
Wziąłem dziecko za rączkę i z zamkniętymi oczami wołałem: „Jezu mój! pomóż jej, Jezu mój pomóż jej! To nic dla Ciebie, Jezu!" W tym czasie słyszałem szum jadącej karetki, mijane i wyprzedzane samochody, sygnały i przekleństwa kierowcy. Przekazałem dziewczynkę karetce R.
Podziękowałem Panu Jezusowi i chciałbym mówić wszystkim o dobroci Zbawiciela: „Panie Boże Wszechmogący, Jezu Chryste i Duchu Święty...proszę o Pokój Boży w sercach wielu ludzi”...
Wreszcie nastała święta cisza z pięknymi pieśniami i modlitwami z Wrocławia (spotkanie z b. Rogerem). Wyobraziłem sobie, że leżę zmarły i taki śpiew mnie żegna na ziemi. Jak inni wierzący potrafią ułożyć tak piękne słowa i muzykę.
"Pan Jezus jest moim Światłem. Kogo mam się lękać i czuć trwogę? Wielbić Pana chcę... radosną śpiewać pieśń. On źródłem życia jest. Błogosław duszo moja Pana /../ nie zapominaj o Jego Dobrodziejstwach. Wielbić Pana chcę - On Źródłem Życia Jest!” Wciąż to brzmi”: "Wielbić Pana chcę. Wielbić Pana chcę!"
Jezu mój, dziękuję Ci za ten ciężki dzień pracy!
APEL
L