Sam zobacz co straciłbym nie przyjmując zaproszenia na Mszę św. o 6.30! W kościele były już panie czytające, które nazywam „kapłankami”, bo siadają w miejscu Świętego Świętych przed wejściem celebransa.

   Wielu chciałoby w tym uczestniczyć po przygotowaniu się i przeczytać Słowo Pana (tak jest w popieranym przez KrK neokatechumenacie). To jest wielka łaska, a te osoby są jakby „z urzędu”...jedna nawet tam pracuje, bo wszędzie muszą być „nasi”...

   „Anioł Pański”, pozdrawiam czuwającą w oknie, a miała znak od Boga, bo przeżyła - w połowie życia - śmierć kliniczną. No cóż za komuny najważniejsze było bezpieczeństwo "samych swoich", a kto nie z nami ten przeciwko nam. 

   Serce zalała radość Boża, a wzrok zatrzymał napis na ubraniu przechodzącego „Gniew”. My równamy nasz gniew z gniewem Boga, który nie sądzi nas z pozorów, ale za to, co knujemy w sercu.

    Napłynęła osoba kolegi dr Konstantego Radziwiłła, który idzie na senatora, a w pismach katolickich nie dają jego płatnych ogłoszeń tylko robią z nim wywiady! Pod kościołem trafiłem na zlot wron, które tutaj „debatują” o tej porze. Tak było w moim dzieciństwie...niebo było od nich czarne.

   W sercu pojawiła się bliskość Boga (tego nie można wyrazić w naszym języku), a z tablicy ogłoszeń "patrzyły" i radowały serce święte obrazy oraz Matka Najświętsza i Pan Jezus Miłosierny. W moim uniesieniu duchowym siostra zaczęła śpiewać o Panu Jezusie, który zaleca nam cieszyć się, a do oczy płyną łzy!

    W tym czasie padły słowa psalmisty (Ps 130): „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, Panie, wysłuchaj głosu mego. /../ Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi? /../ Pokładam nadzieję w Panu, dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie. /../”...

    Eucharystia ułożyła się w koronę, słodycz zalała duszę i usta, a w nadbrzuszu pojawiło się ciepło „duchowe”. W tym czasie siostra śpiewała „być bliżej Ciebie chcę”.

   Nie chciało się wyjść z kościoła, padłem na kolana przy drzwiach wyjściowych, przeżegnałem się i popłakałem. Podjechałem pod „mój” krzyż i zapaliłem lampkę Panu Jezusowi...szkoda, że zmarzły piękne kwiaty.

    Udało się połączyć z tyg. „Nasza Polska”, gdzie przekazałem moją uwagę dotyczącą kandydata na senatora RP, dr Konstantego Radziwiłła. Poprosiłem, by wszystko przeczytali na mojej stronie internetowej.

   Pada, brzydko, podenerwowanie, bo właśnie mamy jechać do szpitala. Na ten moment z przydrożnej łąki zerwało się stado gołębi i leciało na pewnej wysokości przed samochodem. Ja wiedziałem, że jest znak pokoju od Pana. Wszystko się ułożyło i wróciliśmy na koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Z wdzięczności wróciłem na Mszę św. wieczorną, którą zawsze przekazuję Matce Bożej.

                                                                                                                        APEL