Trwa oktawa Bożego Ciała, a moim charyzmatem jest mistyka eucharystyczna. W tym właśnie czasie Szatan zalewał moje ciało chucią. Wejdź i zobacz ile jest synonimów tej pokusy. Łatwo ocenia się opętanych z tego powodu, których leczy psychiatria radziecka nadal panosząca sie w kraju katolickim.

   Nie poradzisz sobie z Bestią - także w innych pokusach - bez wołania do Boga, św. Józefa i codziennej Eucharystii. Ludzie nieświadomi działania szatana są gubieni. Zostawi taki najlepszą żonę z dziećmi i pobiegnie do ladacznicy. Po czasie wszystko mu odejdzie, bo taka nie ugotuje obiadu, nie wypierze piżamy, ale całymi dniami będzie oglądać program z „życia wzięte”.

   Dzisiaj byłem bez życia, człowiekiem bez duszy („bezdusznym”), nie szło pisanie i nie miałem żadnych przeżyć podczas nabożeństwa do Serca Pana Jezusa. Nawet nie byłem potrzebny do niesiania baldachimu. Dla większości chrześcijan jest to stan normalny...

   Ogarnij cały świat mających różne zachcianki, nałogi i różne dziwactwa...”Stokrotka” z TVN-u zbiera buty, a pani Gesslerowa pragnie wiecznej młodości i „patrzy” z okładek różnych pism. W tym czasie dobrze sytuowani grzebią w śmietnikach, a niektórzy lubią podglądać innych, podsłuchiwać, obgadywać i cieszą się z ich nieszczęścia.

   Idź jeszcze dalej, bo wielu pragnie być bożkami jak obrzydliwy Kim. Nawet nie wspominam o ćpaniu i chlaniu C2H5OH...u takich szatan nie ma nic do roboty, chyba, że chcieliby wyrwać się z nałogu i to przy pomocy Boga (Sakramentu Pojednania).

   Nikogo to nie dziwi, ale „latanie do kościoła” czyli pragnienie spotykania się z naszym Prawdziwym Ojcem, który nas stworzył...pachnie ciemnogrodem i moherowymi beretami. 

   Nie wiedziałem jak opisać dzisiejszy dzień, ale „spojrzał” wizerunek św. Andrzeja Apostoła, a myśl pobiegłą do mojego patrona św. Andrzeja Avellino ur. 10 listopada 1521 r. który walczył z zachciankami.

  Szkoda, że w tych dniach nie poprosiłem go o wsparcie, bo „chucie cielesne poskramiał umartwieniem, gorliwą modlitwą i częstym przystępowaniem do sakramentów świętych". Na szczycie napadów dzikiej "chcicy” wołałem do św. Józefa z białą lilią. Pokusa ustępowała zawsze po Eucharystii.

   Podczas Mszy św. stałem na zewnątrz kościoła i dotarły do mnie tylko słowa Ewangelii o powołaniu przez Pana Jezusa apostołów oraz informacja, że Zbawiciela zlitował się nad znękanymi i porzuconymi.

   Wcześniej Pan uwolnił mnie od nałogu alkoholizmu i hazardu. Pan Wiśniewski mógłby coś  powiedzieć o tym, bo jest ekspertem od gry w pokera (zabroniony), a z alkoholem walczy poprzez „zaszycie się”.

   Mnie, lekarza uzdrowił od tych nałogów Dobry Lekarz, Pan Jezus. Mam to wszystko odjęte...od 15 lat nawet przez myśl nie przebiegnie pragnienie picia i gry, a alkohol stoi w domu otwarty.

   Po powrocie do domu w przedpokoju "przywitały" mnie  białe lilie, a pokusa odeszła... 

                                                                                                                                APEL