Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu ratunkowym i nie mogę być na Mszy św. Podczas transmisji radiowej zamknąłem oczy i znalazłem się w kościele św. Krzyża W-wie, gdzie „widziałem” Jezusa z Gorejącym Sercem, który przyjmuje mnie z otwartymi ramionami.

   Napłynęła zarazem pustka duchowa z poczuciem opuszczenia przez Boga. To dla mistyka wielkie cierpienie, nieznane normalnie wierzącym. Ludzie znają to uczucie w porzuceniu przez męża, odwróceniu się dziecka, a przeżywają to także niechciane i odrzucone dzieci.

   S. Faustyna opisuje ciemności w duszy, które powodują lęk i poczucie odejścia Boga. To faktycznie są straszne chwile..czujesz, że życie nie ma sensu. Wówczas jesteś małym dzieckiem, które zgubiło tatę. Przekazuje też zalecenie Pana Jezusa położenie głowy na Jego Sercu! To prawda, bo tylko w Jego Sercu można odnaleźć pokój, bezpieczeństwo, ulgę w cierpieniu oraz wszelka pociechę.

   Miałem kiedyś takie uczucie...w tym samym pokoju i w tym samym miejscu! Nawet opisałem to przytulenie do Serca Jezusa, które wówczas wydało mi się czymś dziwnym.

   Na ten moment czytam wyznanie - zgodne z moim odczuciem - w prasie katolickiej: „Szczęśliwe są chwile...zawsze krótkie, gdy klęczymy ciesząc się Bogiem w nas /../ Błogosławieństwo na zakończenie to chwila szczególnej łaski.

  Nagle nastąpiło drgnięcie w moim sercu i napłynęła radość, ponieważ poczułem, że Bóg jest ponownie ze mną. Pan Bóg jest przy każdym z nas stale, ale wyzwala takie poczucie. Przypomina to tatę, który specjalnie oddala się od biegającego dzieciątka.

   Nie zauważysz tego bez łaski wiary. Z duszy wyrwało się wołanie: „Jezu mój, Jezu! Ty Jesteś w każdym i pragniesz mego szczęścia bardziej ode mnie”.

   Usiadłem w ciszy rozradowany Tatą i Jego obecnością, a łzy zalały oczy...tak jak teraz, gdy to przepisuję (22 czerwca 2017 r.). W tym czasie personel grał w karty...dobrze, że posłuchałem ostrzeżenia: „nie bierz na dyżur pieniędzy”.

   Myśl uciekła do Jezusa i do jego „nieciekawego” życia...do 30 roku. Nie dowiemy się tego, bo nikt nie wiedział, że tak może żyć Syn Boga naszego. Na ziemi dziecko byle ważniaka jest pokazywane i hołubione od urodzenia!

   Teraz przeniosłem się do małej mieściny Loreto (Włochy), która kojarzy się z litania loretańską. Tam znajduje się Święty Domek (9.5 x 4 m) w którym w Nazarecie urodziła się Naj. Maryja Panna i gdzie nastąpiło Zwiastowanie.

   W sercu pojawiło się pragnienie ujrzenia maleńkiej Maryi, później dziewczynki...gdyby to można było ujrzeć...„Jezu mój!” Łzy zalały oczy. Z tej tęsknoty pojechałem na chwilkę zobaczyć się z żoną, aby przytulić się do niej, ale właśnie do pokoju weszła córka, a po chwilce syn i zaczęli kłócić się. Zobacz jak Przeciwnik Boga nienawidzi czystej miłości.

   W ręku mam ponownie  „Dzienniczek” s. Faustyny, a z radia płynie piękna muzyka Bacha. Wróciła moc i chęć do pracy. Święta pisze, że nic nie zdoła wypełnić tęsknoty duszy za dobrem, pięknem i miłością do Boga Ojca.

   Przez chwilkę była w Czyśćcu, gdzie dusze wzywają Matkę Bożą...Gwiazdę, która przynosi im wsparcie i ochłodę. W tym momencie „ujrzałem” dusze, które na tym zesłaniu nie mają kultu Matki Pana Jezusa (św. Jehowy, ewangelicy).

   Właśnie jest u mnie młoda niewiasta pobita przez męża. Pokazywała uda w siniakach. Prosiłem ją o pokorę, cichość, znoszenie tego wszystkiego z miłości, bo on nie chce takim być i poprawi się, ale musicie rozmawiać. Niech pani zgłosi się o pomoc do Matki Prawdziwej!

- Do teściowej?

- Nie, do Matki Prawdziwej!

   Teraz badam malutkie dzieciątko, a w sercu widzę Jezuska. Jak wyglądał i czy też chorował? Na koniec w ciemności pokoju lekarsikego rozmawiamy z kolegą, któremu mówię o moim cierpieniu...o tym, że wielu światłych ludzi nie przyjmuje (nie otwiera się) się na Jezusa. Tracą w ten sposób życie prawdziwe...

                                                                                                                                 APEL