Nasz Pan, Jezus Chrystus po naszym upadku jest tysiąc razy słodszy. Mówię Ci to „tu i teraz”, a nie w zapisach wspomnień, bo w przeżyciach duchowych jest to niemożliwe. Upadłem w tą sobotę i wieczorem nie mogłem przystąpić do Eucharystii, a taka Msza św. przypomina każde inne spotkanie. 

   Dzisiaj przed wyjściem na Mszę św. o 7.30 włączyłem dyktafon, aby sprawdzić czy jest wolne miejsca, a tam była piosenka o Sercu Pana Jezusa: „Tyś nas Sercem Swym ukochał jak przyjaciel, ojciec, brat. Miłość Twoja odkupiła i zbawiła cały świat. W każdy czas, w każdy czas Serce Twe rozumie nas."... 

   Serce chciało mi pęknąć podczas powtarzania tego refrenu, bo widziałem łaskę Boga. Wyszedłem i odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego („pokutę”). W tym czasie demon podsuwał mi "rady" w dochodzeniu swego:

-  mam napisać w mojej krzywdzie list otwarty do Ministra Sprawiedliwości

- a także protest do naszego miesięcznika „Puls”, gdzie etyki naucza mój krzywdziciel, obecny minister zdrowia

- mam dalej żądać zwrotu pieniędzy od cyberprzestępcy i zawiadomić burmistrza oraz komendanta  policji.

    Sam zobacz jak Belzebub dba o mnie...bardziej jak Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Lekarzy, Rzecznik Praw Chorych, Senacka Komisja Praw Człowieka, Sprawiedliwości i Petycji, a nawet Sąd Administracyjny i Cywilny (razem wzięte).

    Przykro mi, bo na Mszy św. było kilka osób, a dwie intencje. Kapłan zaczął pieśń „Pod Twą obronę Ojcze na niebie”, gdzie są słowa "grono Twych dzieci swój powierza los"...

    Dzisiaj Jakub w śnie ujrzał drabinę do nieba (Rdz 28, 10-22a), a Pan Bóg powiedział do niego, a ja odbieram, że to także do mnie: „Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz”.

    W Ew (Mt 9, 18-26) Pan Jezus ożywił córkę zwierzchnia synagogi, którego nie zawiodła ufność Bogu, bo Pan stwierdził, że nie umarła tylko śpi. Śmiano się, ale ujęta za rękę wstała. Podobnie było z kobieta cierpiąco na krwotoki, która wyzdrowiała po dotknięciu frędzli płaszcza Zbawiciela.

   Moje serce uciekło do mojej córki...umarłej duchowo, ale nie wiem czy chciałaby interwencji Boga poprzez moją osobę. Kiedyś w rozmowie wskazałem jej na fakt, że kapłani i wierni dążący do uświęcenia są bardziej atakowani przez Szatana. Dodałem, że Bestia nie atakuje prowadzących „życie zwierzęce”, ale spróbuj drgnąć ku Bogu, a przeżyjesz horror.

    Moje serce bardzo cierpi, bo ona nie widzi upływającego czasu, nie zastanawia się nad celem życia, a ma tak wielkie świadectwo wiary z naszej strony.  Można powiedzieć, że jest to głupota duchowa, a dyskusje nic nie dają. 

   Po jej wyjeździe przez kilka dni pozostają opary duchowe...przypomina to zapach, który trudno wywietrzyć po człowieku zaniedbanym. Dodatkowo Szatan dręczy mnie w tym czasie...

    Przed dzisiejszą Eucharystią śpiewaliśmy „Pobłogosław Jezu drogi, tych, co Serce Twe kochają”. Ciało Pana Jezusa ułożyło się ochronnie na długi czas, a słodycz zalała serce i duszę na 30 minut. 

   Nie mogłem wrócić do domu, siedziałem przed kościołem w łagodnym słońcu i wietrze ze śpiewającymi ptaszkami. To namiastka Królestwa Bożego na ziemi, a radość zepsuło wylanie się kawy w kuchni z pomieszaniem moich planów. Ponadto dzisiaj jest „dziesiętnica smoleńska”. Cóż ja ma do tego? Marnowałem też czas, bo próbowałem naprawić szwank strony internetowej. 

   Na Mszy św. wieczornej nie miałem już takich przeżyć, a Eucharystia załamała się (zapowiedź jakiegoś cierpienia). Pragnąłem wołać w litanii do NKPJ za chorą s. organistkę i za córkę, która odwróciła się od nas, ale ma przyjechać. Nic z tego nie wyszło, bo kapłan mówił do wyłączonego mikrofonu, a mnie to rozprasza szczególnie...podczas nabożeństw o wielkiej mocy duchowej.

                                                                                                                                APEL