Marii Magdaleny

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i zaplanowałem Mszę św. o 7°°. Obudziłem się około 2.00 z myślami o Jezusie, który zawołał mnie, a teraz chodzi o to, abym stał się wybrany. Przypomniał dziwny „podział” ludzi, który miałem podczas snu:

- wezwani przez Boga

- nie wezwani, szukający wiary, modlący się i „chodzący do kościoła”

- niewierzący, którym Bóg jest obojętny

- walczący z Bogiem !

   Po takim zawołaniu chcesz to rozgłosić. Podobnie jest w pierwszej miłości o której chcesz się komuś zwierzyć. Rozumie to człowiek mający podobne przeżycia.

   Nad ranem próbowałem wołać za niewierzących, ale zły przypomniał mi moje grzeszne życie i upadki, a później zniechęcał do uczestnictwa w Mszy św. („pośpię” i „wysłucham transmisji radiowej”). To odbywa się w pierwszej osobie sugerując, że myśli są nasze!

   Odpowiedziałem sobie: „śmierdzący nędzniku, całe noce masz siłę grać w karty”! Zerwałem się, a w domu Boga naszego w serce wpadły słowa kapłana, że „wyrok Boga może zmienić modlitwa człowieka świętego”!

   Nagle odczułem ucisk w sercu, drżenie i prawie krzyknąłem: „Jezu...mój Jezu, pomóż mi dążyć do świętości...Ty i ja będziemy wiedzieli o tym". To trwało 2 minuty.

   To uniesienie duchowe pojawiło się ponownie w momencie wymawiania przez kapłana słów: „Święty, Święty, Święty Pan Bóg zastępów”. Serce zalała radość i wszystko stało się piękne...konfesjonał, ławki, drzwi! Przychodzę tutaj od czasu nawrócenia (1988) i nigdy nie miałem takiego doznania!

    Teraz pędzimy z wypadkiem, a w drodze powrotnej na moich oczach widzę potrącenie lekarki. Teraz rozmawiamy, śmiejemy się. Nawet pytam czy nic jej się nie śniło lub córkom. Jedna z nich mówi, że miała sen o zabijaniu ludzi i szczepionce, którą niespodziewanie otrzymała (strach). „Jezu mój, jakże prowadzisz mnie każdego dnia z przeplataniem się tego życia z życiem wiecznym.”

   Te światy nie są oddzielone, ale ściśle powiązane! Coraz częściej odbieram zwykłą łączność ze światem nadprzyrodzonym. Ktoś powie, że są to głupstwa, ale wiedz, że te głupstwa dotyczą celu naszego życia: zbawienia!

    W piśmie Watykanu, które przyniósł kolega dyżurny czytam o modlitwie ze wskazaniem na jej wypaczenia w innych religiach. Z wielkiego artykułu zrozumiałem, że trzeba modlić się we wszystkich chwilach, a szczególnie w „zaćmieniu”, gdy nic nie czujesz i nie masz potrzeby wzywania Boga. 

   Taka modlitwa ma najwyższą wartość...stąd bierze się modlitwa nieustanna. Na wielkość modlitwy wskazuje bezinteresowne wołanie „za sprawy innych”, a nie we własnej potrzebie. Nie wiem do kogo kierowano te zalecenia, bo wokół nikt się nie modli...nawet w swoich potrzebach.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.07.2017) poprosiłem proboszcza, aby zapytał kiedyś podczas kazania: jaki jest cel naszego życia? Zdziwił się, gdy sam na to odpowiedziałem, że jest to świętość, bo inaczej nie można trafić do Królestwa Bożego!

- No tak, ale jest powiedziane, że pierwsze trafią tam nierządnice i najgorsi grzesznicy.

- Tak, to jest zrozumiałe, ale po nawróceniu...

                                                                                                                            APEL