Trwa dyżuru w pogotowiu, gdzie po dobrym dniu...w nocy zrywają na długie wyjazdy, a personel złorzeczy, bo przyszli się wyspać. Napłynęła refleksja: czy my jesteśmy godni spania? Stwórca dał nam łaskę pomagania i na pewno każdy otrzyma pocieszenie.

   Wiem to, ale członkowie zespołu wyjazdowego nie „widzą sercem”. Pocieszenie ludzie rozumieją po swojemu, a duchowość dla większości to odległy kosmos.

   Świta, a my przejeżdżamy obok pięknej figurki Matki Bożej za którą jest domek z chorym. Ciekawe co myśli pies na łańcuchu, gdy wkraczamy na jego podwórko? Poprosiłem, aby nalali mu wody...

   Wracamy, a ja widzę „cud słońca”, które ucieka między drzewami po stronie prawej, a po zmianie kierunku jazdy po stronie lewej! Coś pięknego! Jak dużo tracą ludzie śpiący w nocy...

   Po ciężkiej pracy...jeszcze cięższa w przychodni. Nawet pacjenci mi współczują! Jedna z pań po raz czwarty szykuje się do pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Proszę ją o modlitwę za mnie.

  Po pewnym czasie zalała mnie wzmacniająca słodycz, a sercem objąłem wszystkich ludzi...szczególnie pacjentów umęczonych za drzwiami. Wiem, że sprawiła to Miłość Pana Jezusa, bo pojawiła się radość z niesieniu pomocy.

   W tym momencie wyraźnie widzę różnicę w przyjmowaniu chorych. Pracowałem spokojnie, a teraz pragnę nieś im pomoc. Ponadto współczuję im, bo w moim sercu stanowimy wspólnotę braci i sióstr. To przeżycie trwało ok. 10-15 minut.

   Pojechałem na działkę, gdzie zmordowany zasnąłem na leżaku i trafiłem do małego pomieszczenia z ludźmi niewierzącymi, gdzie wszedł Pan Jezus i Maryja (postacie niewyraźne). Ktoś tłumaczył mi, że przychodzą do tych ludzi okresowo.

   W telewizji trafiłem na ludzi mających zdolności paranormalne: ta widzi aurę człowieka, ten uzdrawia, pokazano też wierzących naukowców! Jeden z nich, piękny fizyk mówił:

- Boga nie szukaj w czasoprzestrzeni, bo to byt ograniczony.

- Gdzie jest Bóg?

- Wszędzie, we wszystkim i we wszystkich stworzeniach!

    Natomiast uzdrowiciel stwierdził, że Bóg daje ten dar za darmo pokazując Swoją moc. Ile dobra możne uczynić modlitwa, seans, pocieszenie, wzmocnienie, przekazanie miłości. Fałszywy „uzdrowiciel” to fachowiec pobierający pieniądze za swoje usługi.

   Przez moje serce przepływała dobra energia, pragnąłem rozmawiać o Bogu, radować się i dzielić tą wiadomością z innymi. Na ten moment żona z córką zaczęły kłócić się o...grzebień!

   W ciszy i smutku poszedłem spać: „Ojcze nasz”…

                                                                                                                                         APEL