W momencie przebudzenia „ujrzałem” książkę w której chciałbym przekazać moje uwielbienie Boga...nawet napłynęło „uwielbiaj duszo moja Pana". Pomyślałem, że więcej znajdę u ś. Faustyny i małej Tereski niż w „pisaniu uczonych”.

   Ja mam wyjść do pracy, a właśnie w tej chwilce przybył do mnie Pan Jezus. „Panie Jezu, gdy przychodzisz odwracam się od świata się i chcę biec do Ciebie...jak dziecko do kwiatów, a moje serce kocha Cię jak matka dziecko. Tak mamy kochać się między sobą! Ty nie chcesz wielkich czynów, ale pragniesz, abyśmy szli za Tobą w milczeniu”…

    Tak właśnie idę do pracy w przychodni...z pochyloną głową, w cichości i pokoju w sercu. W takim momencie niczego nie pragniesz...nie chcesz całego świata! Zawołałem tylko: „Panie Jezu, mój Zbawicielu bądź dzisiaj ze mną. Proszę pomóż moim pacjentom: chorej dziewczynce i kobiecie znanej Tobie...proszę pomóż!” Ten kontakt trwał około dwóch godzin.

   Teraz, gdy to przepisuję (03.08.2017 r.) popłakałem się, bo na dzisiejszej Mszy św. też miałem wstrząsające przeżycia duchowe. Nie ma możliwości przekazania tego. To łaska Boga przekraczająca naszą wyobraźnię. Nie słyszałem, aby ktoś o to prosił Stwórcę naszej duszy!

   Większość ludzi idzie szeroką, wygodną drogą, bo pragnie życia lekkiego i przyjemnego...i nagle znajduje się nad urwiskiem. Odwrotnie jest z idącymi wąską i krętą dróżką prowadzącą do pięknego ogrodu.

- Zemdlałam jako panienka, a pan powiedział do mnie: co będzie jak zostaniesz matką? Po dwóch latach kobieta przypomniała mi moje słowa.

   Teraz tłumaczę pacjentowi na czym polega Miłosierdzie Boże...tłumaczę na skazanym, który stoi przed plutonem egzekucyjnym i nagły rozkaz ratuje go od śmierci.

   Św. s. Faustyna potwierdza, że Pan Jezus udziela łask nagle i niespodziewanie. Jezus nie przykłada wielkiej wagi do naszych drobnych usterek. My często je wyolbrzymiamy i rezygnujemy z Eucharystii!

   Na ten moment opisuje zdarzenie, które miała podczas przyjmowania Komunii świętej...druga upadła w jej dłonie. Kiedyś do mnie podszedł kapłan i podał mi Ciało Pana Jezusa, a byłem ostatni w wielkiej kolejce!

    Miłosierdzie Boże nie było znane, a wielu nie wierzyło, bo Bóg był przedstawiany jako sprawiedliwy Starzec (działanie Przeciwnika). Dlatego miała polecenie namalowania obrazu „Jezu ufam Tobie” z szerzeniem kultu Miłosierdzia! Popłakałem się...tak jak dzisiaj.

   Wieczorem z taśmy popłynie „Ave Maryja” śpiewane przez jakiś zespół kielecki ze słowami o „dumnych liliach w szczerbatym dzbanie”. Ja w tym czasie - w wyobraźni ujrzałem Madonnę błogosławiącą dwókę zakochanych, młodych ludzi. A s. Faustyna w tym momencie, pisze o Maryi „Tyś tarczą i obroną serca słabego”! 

   Dzisiejszy dzień jest przykładem przemieszania świata niebieskiego (duchowego) z ziemskim (cielesnym). Te dwie rzeczywistości trwają w nierozerwalnej więzi. Właśnie Pan Jezus zaprowadził mnie do chatki z Jego wielkim wizerunkiem na ścianie oraz z piękną figurą Matki Bożej. Tak powinno być w naszym pogotowiu ratunkowym, gdzie króleje cierpienie, a nawet śmierć. W tej chatce leżała staruszka, którą przejechał ciągnik (złamane oba podudzia) i zapytała mnie czy umrze.

   Na końcu tego dnia w moim ręku znalazł się opis zbrodni NKWD na Suwalszczyźnie (lipiec 1945). Dwa pierścienie żołnierzy sowieckich szły piechotą...zabito wszystkich, a aresztowani nigdy nie wrócili z kraju okupanta. Tą zbrodnię ukrywano, bo w wielkiej obławie „skasowano bandytów”…

                                                                                                                           APEL