5°°...”pośpij” napływa od Cygana Cyganów, a mój Opiekun Boży zaleca, abym wstał i szedł na spotkanie ze Zbawicielem, bo ”pośpisz później...idź”.

   Przepisuję to na końcu mojego życia i płaczę (w Pierwszy Piątek m-ca lipca 2017 r). Wstałem, a Zły jest niezmordowany, bo zaleca mi temat: „Jeden dzień w życiu szpiega”. Nie poddaję się, ponieważ chodzi o to, aby wzbudzić nienawiść do braci i sióstr (oszukanych) i źle o nich myśleć.

   W drodze do kościoła zobaczyłem kolejkę ludzi rozmawiających o niczym („za czym kolejka ta stoi”?). Wprost widzę nas wszystkich odmawiających głośno modlitwę w różnych intencjach. Póki co, sam w myślach mówię: „Ojcze nasz i Zdrowaś Mario", ale przeszkadza stojący za mną, bo opowiadał o szpitalu!

   Ponadto przechodząca babulinka pokazuje zakupiony chleb...prosto z piekarni. Nigdy tam nie byłem, ale - widząc otwartą bramę - wszedłem nie przeczuwając pułapki.

   Tam właśnie dopadły mnie dwa wielkie psy, a po przewróceniu się moje życie wisiało na włosku, bo jeden trzymał mnie za za rękę, a drugi zbliżał się do szyi. Krew, krzyk, pomoc, pogotowie i przejazd do szpitala.

   W tym momencie miałem jasno pokazane jak wielkim darem jest niesienie pomocy innym, jak bardzo potrzebne jest pogotowie, wzajemna życzliwość, współczucie i pomoc. Teraz, dodatkowo widzę, że ten dar pracy dał mi Pan! Dla pacjenta trzeba być zawsze miłym i nieść pocieszenie.

   W tych chwilach odmawiam "Ojcze nasz i Zdrowaś Mario” i wołam: „Panie Jezu przekazuję Tobie to cierpienie - odejmij innym...odejmij Panie to dzieciom w Libanie, Etiopii i w Afganistanie...proszę odejmij”!

  Teraz napływa w złości, że po zranieniu ręki: „nie będziesz już pisał”! Dobrze wiem, że pisanie o Jezusie denerwuje złego i spotka mnie jeszcze wiele przygód. Zawołałem jeszcze: "Panie Jezu odejmij nałóg palenia temu chirurgowi i tej siostrze...proszę Cię Jezu, bo to dla Ciebie to tak niewiele”!

   Ta pielęgniarka już kilka razy walczyła (przerywała, ale tylko siłą woli). Wcześniej wskazałem jej na Stwórcę, który może odjąć jej nałóg. Postanowiłem zamówić za nich Mszę św. w Zakopanem. W tym zdarzeniu zrozumiałem, co oznacza słodycz cierpienia, które zanosimy Jezusowi. Przez to zrozumiałe staje się cierpienie ludzi świętych i Samego Pana Jezusa.

Sprawdził się sen, a to było potwierdzenie, że wydarzenia przepisanego nie możesz uniknąć! To był czas mojej błędnej wiary w determinizm, który wyklucza wolną wolę. Nagle usłyszałem śpiew piosenki: „Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze. /../ Z Jego Światłem we włosach każdy życie zaczyna”…

   Popłakałem się, chwyciłem twarz w dłonie i wołałem: "Pan jest dobry. Pan jest dobry...nawet, gdy gryzą nas psy”. Na ten moment pokazano ofiarę wojny w Afganistanie ...dziewczynkę bez nogi!

                                                                                                                     APEL