Przemienienie Pańskie

   Nie wiedziałem, że dzisiaj pokonam zaległości w zapisach, a one zależą od odczytów intencji modlitewnych. Każdy z nas ma wyznaczony cel swojego życia, który trzeba odczytać.

    Co pewien czas Pan Bóg przypomina mi moje poprzednie życie, pełne różnych „wyczynów”. Ja mam to wszystko przebaczone i zmazane, ale w takich momentach prawie chce się krzyczeć! Wpadnięcie wówczas w kłopoty zamknęłoby drogę do obecnego dawania świadectwa o nieskończonej dobroci naszego Taty.

  Oto przykład Opatrzności Bożej sprzed lat. Przypadkowo wszedłem do sklepu, gdzie dowiedziałem się, że syn z kolegą organizuje swoje urodziny...z wynajęciem sali jak na wesele i to 1 listopada! On był naiwny (zaginął bez wieści), a wówczas ktoś chciał uderzyć we mnie (narazić nas na koszty i kłopoty).

   Dzisiaj mogę powiedzieć, że dojście do życia, które prowadzę obecnie jest jednym wielkim ciągiem cudów. Bóg może powołać każdego...także Ciebie i sprawić olśnienie, a nawet oślepienie jak u Szawła. Moje nawrócenie było powolne, a sprawiły je modlitwy i Msze św. wierzących pacjentek.

   Na ten moment Pan Jezus wyjaśnia („Poemat Boga-Człowieka”), że udzielanie nadzwyczajnych darów jest próbą naszej świętości woli (co uczynimy) i wyniesieniem na wyższy stopień (na drabinie do Nieba).

   Wcześniej mógłbym zostać tym odurzony „po ludzku” i z pychy duchowej upaść. To dzisiaj jest dla mnie zrozumiałe, a jest to pokazane na naszych dzieciach. Jedne nieustannie dziękują za obdarowanie, a inne głupieją, żądają więcej, marnują dar i odwracają się od własnego ojca i matki.

   Większość ludzi przypomina sobie o Bogu w czasie swoich wielkich kłopotów. Dobre i to, ale szybko zapominają po otrzymaniu pomocy. Dlatego rzadka jest nagła przemiana, która jest pokazana na łotrach, gdzie zły staje się świętym („Dziś będziesz ze Mną w Raju”).

   Na Mszę św. trafiłem do kaplicy Miłosierdzia Bożego, gdzie słuchałem widzenia proroka Daniela (Dn 7, 9-10.13-14) o wyglądzie Boga naszego, otwartą księgę i Syna Człowieczego z zapowiedzią Jego wiecznego panowania w królestwie, które nie ulegnie zagładzie.

   Ja wiem o tym, a tacy jak ja są na całym świecie. Nie znamy siebie, nie jesteśmy zorganizowani i „zapisani” w sensie ziemskim. Nigdy nie zginiemy, bo śmierć ciała to tylko oderwanie kuli u nogi, a tutaj kuli u duszy. To jest tak proste, że ludzie mądrzy i uczeni nie mogą tego pojąć.

    Św. Piotr (2P1, 16-19) relacjonował przekaz Słowa Boga, które usłyszeli na górze świętej, gdzie byli razem z Panem Jezusem: <<To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie>>.

   Jako naoczny świadek stwierdza, że nie postępował wówczas za wymyślonymi mitami. Tak jest traktowana dzisiaj nasza wiara, a wiem więcej od innych, bo jako lekarz jestem ofiarą takiego „nowoczesnego” myślenia.

    W dzisiejszej Ew (Mt, 1-9) Pan Jezus przemienił się wobec Piotra, Jakuba i Jana...na górze wysokiej. Pojawił się tam też Mojżesz i Eliasz.

   Zdziwiłem się kazaniem starszego kapłana, który właśnie dzisiaj zalecał wszystkim pozytywne myślenia, bo niektórym jest źle i szukają szczęścia. Powinniśmy być ze wszystkiego zadowoleni. Poczułem się jak na szkoleniu dla psychologów.

    Po Mszy św. wskazałem mu, że nasze szczęście ziemskie nie ma ma nic wspólnego ze Szczęściem Prawdziwym, którym jest zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii...Cudzie Ostatnim.

   Teraz z włączonej kasety płyną słowa piosenki „Ciebie Jezu chciałbym spotkać na swej drodze w takie dni...duszę swą nasycić Tobą...smakiem Twej Miłości żyć".

                                                                                                                           APEL