Św. Teresy Benedykty od Krzyża

   Nie wiedziałem, że dzisiaj jest wspomnienie tej nawróconej Żydówki ur. we Wrocławiu (1891-1942). Przez wiele lat jako filozof uważała się za ateistkę-racjonalistkę. Na studiach przebywała wśród chrześcijan, a po przeczytaniu autobiografii św. Teresy z Avila (1921 r.) poprosiła o chrzest św.

    W 1933 r. wstąpiła do zakonu Karmelitanek. Aresztowana w Holandii w 1942 roku poniosła śmierć w komorze gazowej.  w Oświęcimiu. Jan Paweł II ogłosił ją świętą 11 X 1998 r.

   W tym czasie od rana zajmowałem się układaniem i drukowaniem pisma do Okręgowej Izby Lekarskiej z załączonymi zdjęciami krzyża powalonego przez kolegę psychiatrę i mojego, który podniosłem (w sprawie przedstawiam się jako: "ten lekarz od krzyża").

   Jeżeli myślisz, że mistyk cały czas trwa w nadprzyrodzonej łączności z Bogiem to mylisz się. Nasze ciało jest zbyt słabe do takich przeżyć, a przekażę to z dzisiejszego doświadczenia.

   Po koronce z radia Maryja (o 15.00) popłynęła wstrząsająca pieśń ze słowami: „Panie, Boże dobry, Ojcze nasz...otwarte Serce, które życie daje nam. Miłość Twoja wierną jest i ukojeniem naszych dusz, pokaż nam, pokaż nam, pokaż nam!”

   W tym momencie mój wzrok zatrzymało zdjęcie - umierającego Jana Pawła II - po zamachu na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r. Bliskość Serca Boga Ojca sprawiła wstrząsające uniesienie duchowe. Popłakałem się i uciekłem do kuchni, gdzie wołałem: „Tato mój! Miłość do Ciebie rozerwie mi serce...Jezu, och Jezu! Serce mi pęknie.” To był tylko kwadrans, bo dłużej nie wytrzyma tego nasze ciało...

   Gdzie uzyskasz ukojenie w cierpieniu? Może pójdziesz do psychologa - tak jak planuje - porzucona przez męża Maryla Rodowicz? Wyczekasz się u takiego w kolejce, a on zacznie dawać głupie rady, bo większość z nich jest niewierząca...tak jak psychiatrzy. Na początku biedaczka uciekła w koncertowanie. Jakże chciałbym do niej napisać!

   Wielu wówczas biega, kupuje sobie pieska, uprawia jogę, itd. To jest oszukiwanie przez demona, który ma tysiące tysięcy pomysłów, abyś nie drgnął ku Bogu. Ja nie twierdzę, że dbanie o sprawność ciała fizycznego jest nieważna, ale ono jest dodane do duszy, która ma być święta!

   Smutku duszy oddalonej od Boga Ojca nie leczymy zw. chemicznymi! Tylko Bóg może ukoić...wierz mi, bo przekazuję to z „tu i teraz”, a dodatkowo po zjednaniu z Panem Jezusem.

   Poproś Ducha Świętego, a zostaniesz też dotknięty. „Boże mój i Panie, Zbawicielu świata i mój Zbawicielu. Bądź pochwalony, uwielbiony, bądź adorowany, Święty Świętych, Synu Boga Żywego...”.

   Ponownie będę słuchał tej piosenki przed Mszą św. wieczorną i z tak ukojoną duszą wyjdę na spotkanie z Panem Jezusem. Jednak nie docierały czytania, bo byłem ledwie żywy z powodu upału. Zapamiętałem tylko zakończenie Ew. Mt 25, 1-13 o pannach czuwających z lampami na przybycie oblubieńca, którym w przenośni dla nas jest Pan Jezus.  

   Po Eucharystii napłynęło pragnienie bycia ze Zbawicielem o którym większość nawet nie pomyśli, ale pojawił się kościelny, a to oznaczało „wychodzić”...wcześniej „wyganiał” dzwonieniem kluczami.

   Wracałem spocony, a modlitwa była niemożliwa. Padłem umęczony tym dniem o 21.00 i jak nigdy spałem do 5.30.

                                                                                                                             APEL