Wielki Piątek

   Łzy zalały oczy, ponieważ Izraelici uwalniają strasznego mordercę Barabasza, a Pana Jezusa wydają na ubiczowanie. Wiedz o tym, że większość poddanych tej karze ginęła, ponieważ wykonywali ją sadyści - z szyderczym śmiechem - o szatańskiej sile, a bicze były zakończone kulkami i haczykami.

    Właśnie „patrzy” Pan Jezus z Całunu, płacze Matka Boża, a ja razem z Nią. Trzy Marie zmywają krew Zbawiciela z posadzki placu, a lud pałający odwetem czeka na Jego śmierć...”na krzyż!”...”Oto Człowiek”.

   Judasz wyrzucił srebrniki i powiesił się...ilu korzysta z takich pieniędzy? Większa cześć świata wybiera Szatana, szydzi z Boga i Jego wyznawców.

- Czy tak było naprawdę?...patrzę na Twarz Pana Jezusa z Całunu.

- Tak jak widzisz...odpowiadają Św. Oczy Pana.

   Teraz, gdy to edytuję (23.08.2017) mam św. wizerunek Pana Jezusa po pobycie w ciemnicy, gdzie został ubrany w czerwony płaszcz (chory psychicznie) z koroną cierniową na św. Głowie i trzciną w ręku. Oprawcy mieli wielki ubaw, bo kłaniali się "królowi".

   Dzisiaj dyskutowałem z kolegą lekarzem, który jest rozgoryczony przemianami, chwali komunistów, bo istnieje możliwość ujawnienia donosicieli. 

- Ty nie masz żadnego szacunku dla ofiar zbrodniczego systemu (głód na Ukrainie, Katyń, zabójstwa kapłanów). Ja nadal jestem szpiegiem! Powiedź mi; jakim ja jestem szpiegiem? Kilka razy uniknąłem śmierci!  Nic na to nie powiedział i odszedł bez słowa: „wyznawca”, sługa, lekarz-Polak „katolik”, który  nic złego nie czynił...

   „Uwierzymy jak zejdziesz z Krzyża!” To też nic nie dało, bo przecież Pan Zmartwychwstał. Teraz nie wierzą w Cud Eucharystii, która pękła samoistnie w moich ustach...cóż się stanie? 

   Wróciłem do kościoła na czuwanie. Kobiety śpiewały, a ja zapragnąłem głośno wołać Słowa Pana Jezusa na krzyżu. Wahałem się, wstydziłem, bo trzeba wstać przy ludziach. Nie dasz świadectwa bez łaski wiary, nie będziesz miał mocy.

    W końcu wymieniałem cierpienie Pana Jezusa podczas „Św. Agonii” i błagałem: „O! Jezu Miłości moja! Bądź uwielbiony i zmiłuj się nad nami”. Mówiłem pewnie, wolno i z mocą i odpowiednim akcentem. Aby zapobiec zdenerwowaniu nabierałem głęboki oddech, bo wówczas jest przewaga nerwu błędnego. Później podziękowała mi za to znajoma…

   Moje serce zalało pragnienie postawienia - wielkiego pojemnika pełnego róż - pod moim krzyżem Zbawiciela...jako podziękowanie za otrzymaną łaskę współcierpienia z Panem Jezusem. Nie pojmie tego normalny i zapyta: jak można dziękować za otrzymane cierpienie?

   Płaczę, bo jest to współcierpienie z Najświętszym Sercem Pana Jezusa, które obejmuje nas wszystkich. Ludziom wystarczają własne cierpienia; krzyże często diabelskie (sam taki byłem)... 

                                                                                                                           APEL