W środku nocy, na kolanach odmawiam „św. Osamotnienie Pana Jezusa", a rano - w drodze do przychodni - kontynuuję moją modlitwę ...”Amen” wypadło w jej drzwiach. „Ojcze, przekazuję Ci ten dzień...wszystko, co dobre i złe”.

   Pacjent ręką reumatoidalną wtyka mi pieniądze do kieszeni. Nie chcę szarpaniny i przekazuję je innemu...właśnie trafił się biedaczyna, który nie ma na leki. Dzisiaj w sercu trwa dobro oraz więź duchowa z niektórymi pacjentami.

   Z radia płyną słowa piosenki: „z Tobą...tylko z Tobą”, a moje serce zalewa ból rozstania z Panem Jezusem. Właśnie wchodzi listonosz i przynosi „Echo Medziugorja”, gdzie są słowa o Pokoju i Radości Bożej - wszystko to odczuwam i mówię do niego, że „nędzny jest ten świat z brakiem nadziei dla tych, którzy nie znających Pana Jezusa.

   Przed dwoma laty zmarł pacjent, który „zdejmował krzyże w szkołach”. Podczas Wigilii pojawił się 3-letniej wnuczce, która go nie znała, ale dokładnie opisała w momencie widzenia!

   Wracam do domu rozmodlony i z darami dla zagniewanej żony. Nie było jej, ale wiem, że będzie tym zaskoczona i zawstydzona...potwierdzi to następnego dnia. Tak kazał Pan, który nigdy nie odpłaca nienawiścią na złość! Nigdy! Nie pojmie tego człowiek „normalny”.

   Teraz na dyżurze w pogotowiu, gdy jestem w rozłące z Panem Jezusem zły wykorzystuje moment i z całej siły atakuje mnie seksem. Właśnie czeka na „badanie” zdrowa i atrakcyjna kobieta, a ja muszę zamykać oczy przed widokiem jej piersi, które będą przeszkadzały w późniejszym modleniu się. Dodatkowo mam wyjazd do „chorej” po porodzie z piersiami pełnymi mleka! Zapisuję to, bo wielu może iść za takim kuszeniem, a później puścić wodze swojej wyobraźni (grzech w myślach).

   Płynie modlitwa przebłagalna, a obrazy pchają się. Po latach będę - w takich wypadkach - wołał do św. Józefa, Teraz przypomniało się „Słowo na dzień”: „Pan Jezus umiłował mnie do końca i wzywa do wzajemnej miłości, bo po tym poznaje się Jego ucznia!”

   Na dalekim wyjeździe trafiam na pacjentkę, która po upadku (dotychczas zdrowa) nie słyszy, ma bóle i zawroty głowy oraz sztywność karku. Podczas jej transportu do szpitala Pan dał mi łaskę odczucia Jego Serca podczas Drogi Krzyżowej.

   W ciemności i ciszy karetki - łzy płynęły z oczu na fartuch lekarski...podczas upadków Zbawiciela i spotkaniu z Matką Najświętszą, ocierania św. Oblicza przez Weroniką oraz w czasie pocieszania innych w obliczu własnej śmierci, a szczególnie po obnażenia ciała...”Jezu, Jezu, Jezu!”

   Po powrocie do bazy zbadałem skutego złoczyńcę, a moje serce jest przy nim, bo „byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie.” Tak chciałbym porozmawiać z tym winnym i wytatuowanym bratem, bo na pewno nic nie wie o Panu Jezusie i Matce, że są przy nim!

   Na koniec w odległej wiosce badam starszą i energiczną niewiastę, której mieszkanie wskazuje na jej wiarę...nawet migają dwie lampki przed obrazem. W stwierdza w złości, że wciąż przychodzi jej zmarły mąż (często jest to demon podszywający się pod zmarłego): „wyklęłam go...dokąd tu będziesz łaził!" Jeżeli już, to w takich sytuacjach trzeba się modlić i dać na Mszę św. w intencji duszy zmarłego.

        Wcisnęła nam „złe pieniądze” za które wypiliśmy piwo i zjedliśmy letnie flaki...

                                                                                                                        APEL