Pisałem od 2.00 w nocy i po chwilce głębokiego snu zerwałem się na poranną Mszę świętą. Nie wiedziałem, że dzisiaj będę miał dobry dzień i dlatego zdziwiłem się napływającymi obrazami, które wyjaśniły jak powstają żarty rysownika Andrzeja Mleczki...

1. W naszym mieście ma być „naprawiona” (czytaj: przejęta) wielka przychodnia, gdzie są zmieszane dwa zespoły lekarzy rodzinnych oraz specjaliści, laboratoria, rtg, a nawet pomoc doraźna.

    Głównym plusem tej "reprywatyzacji" ma być magiczne "jedno okienko". Nie będzie kolejek, ale jedna długa.  Napłynął obraz okienka z sześcioma głowami rejestratorek... 

    Po wejściu na stronę: Galeria Autorska Andrzeja Mleczki przywitał mnie rysunek tygodnia pasujący do tego cwaniactwa, gdzie przewodzący obradom mówi: Nie będę was oszukiwał! Będę was oszukiwał!

2. Chyba Zły podsunął mi przeklinającego...co drugie słowo, który trafił do spowiedzi i tak właśnie mówi do kapłana...

3. Żartowałem też, że dzwonili z Ministerstwa Zdrowia, bo szykuje się dymisja Konstantego Radziwiłła…

    Na Mszy św. porannej w czytaniach były słowa o trwaniu przy Bogu, nie kochaniu tego życia i przyznawaniu się do wiary z pójściem za Panem Jezusem. Kapłan czytał zbyt cicho, ale w serce wpadły słowa śpiewanego Ps 34(33)...to jeden pean uwielbienia Boga, który zakończył się wołaniem: „Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan, szczęśliwy człowiek, który się do niego ucieka”...

    Przypomniałem sobie, że prosiłem Boga Ojca, aby był w tym tygodniu ze mną. Teraz ujrzałem to, bo budził się słoneczny dzień, a przed moim oknem sikorki zajadały się słonecznikiem. W tym czasie z kasety płynęły piosenki sprzed lat, a wśród nich: „Mam dobry dzień”. Romuald Krajewski śpiewał o miłości do dziewczyny, a moje sercu zalewała miłość do Boga Ojca. To prawie modlitwa:

<< Wtedy gdy wierzę w Twoje wszystkie słowa - Mam dobry dzień.
O nic, już o nic mnie nie boli głowa - Mam dobry dzień.
A i Ty także chyba razem ze mną - Masz dobry dzień.
Niechże trwa, chociaż będzie wokół ciemno - Nasz dobry dzień. >>

    Dzisiaj żona kupiła mi telefon komórkowy, umyła okno i zmieniła firankę, a później sprzątaliśmy razem...poupychałem po "różnych dziurach" to, co leżało wokół mnie. Tak pracował o. M. M. Kolbe. W bałaganie wiem, gdzie co mam, a teraz będę szukał.

   Później ukoił mnie sen od 15.00 - 18.00..."nawet mucha nie przeleciała", a teraz przebudzone ("poczuły wiosnę") są bardzo głodne i strasznie napastliwe. Wrócił rysunek - Andrzeja Mleczki sprzed lat - z dziadkiem podobnym do mnie, który machnął  w taką klapką i wyzionął ducha.

   Wieczorem towarzyszyłem grającym w piłkę - wołając do Boga Ojca - w zaległej intencji; za przewodników duchowych, a później spałem całą noc...jak niemowlę!

                                                                                                                                      APEL