W drodze na Mszę świętą spotkałem sąsiadkę, której mieszkanie mogło spłonąć całkowicie z jej śpiącym synem, a stało się to tuż po zakończeniu remontu! Opowiedziałem, co widziałem i zaleciłem, aby w podziękowaniu zaczęli uczestniczyć w codziennej Mszy świętej.
Jakże chciałbym ją dotknąć i przelać na nią moje światło. Przecież miała pokazaną nicość tego, co materialne. Nawet psalmista zawoła dzisiaj: „umierają mędrcy, jednakowo ginie głupi i prostak, zostawiając obcym swoje bogactwa". Ps 49
Prosiłem też wnuczka, aby pojechał ze mną do kościoła i podziękował Panu Jezusowi za gościnę i wypoczynek, ale nie chciał. Później powiedziałem mu, że Pan Bóg da mu znak: w pragnieniu przybycia do nas będzie miał przeszkody.
W mojej ojczyźnie nie wybudowano Świątyni Opatrzności Bożej, a nawet hierarchia kościelna nie chce Pana Jezusa jako Króla Polski. W tym czasie w Warszawie usunięto jednej nocy wszystkie krzyże przydrożne, które postawiono ofiarom wypadków, ale broni się stalinowskich pomników stawianych czerwonym bożkom. Można zapakować im te dary i z udawaną powagą odesłać do granicy.
Apostoł Jakub mówi o tym, co wiem, że mamy plany, ale nie wiemy, co będzie jutro: "Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika”. /../ Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Jk 4, 13-17
Z jednej strony mamy wielkie plany i zamartwiamy się do przodu, pokładamy ufność w sobie i postępujemy wg woli własnej. Nie mogę pojąć jak można brać pożyczkę na budowę domu lub tuczarni świń...bez zawołania do Pana Jezusa, który wie wszystko.
Równocześnie grzeszymy swoją bojaźliwością, która szczególnie razi, gdy dotyczy kapłanów. U nas odprawiali Mszę św. w nakryciu głowy! Jeden z nich - mimo ogrzewania kościoła - dalej to czyni. Proboszczowi powiedziałem, że tylko lekarz może wydać odpowiednią opinię, a przy okazji sprawdzić przyczynę lęku.
Od rana śpiewałem: „Jezu! Jezu! do mnie przyjdź i do mego serca wnijdź”. To nie było przypadkowe, bo musimy jechać do szpitala, a w domu zostają goście. W oczekiwaniu na zbadanie żony odmówiłem moją modlitwę za skłóconych wśród swoich. Przestraszyła się, bo wcześniej nie wytłumaczono jej na czym polega wykonanie RM.
Po powrocie odwiozłem do domu wnuczka i synową, a córka przeszła do ich mieszkania. Za bezmiar dobroci Boga i wyzwolenie z kłopotów w podziękowaniu pojechałem na ponowną Mszę św. Zdziwiłem się, bo Eucharystia pękła na pół, a to zapowiedź cierpienia...tak się stanie, bo miałem wielkie plany na wieczór, ale umęczony napięciem poszedłem spać tuż po 20.00!
Wielka tęsknota i ból rozłąki z Panem Jezusem zalały serce. Podjechałem pod mój krzyż i ucieszyłem się z pięknie płonących lampek...dla Boga Ojca, Pana Jezusa i Ducha Świętego. Szkoda, że przez tyle lat zapalałem jedną... APEL