Dzisiaj, gdy przepisuję tą intencję (19.11.2017) napłynął obraz Jacka Kurskiego, który po podskakiwaniu wrócił w pokorze do PiS-u i dzisiaj nie marnuje już swojego talentu. W analogii do niego - ja tak właśnie wróciłem - do Boga Ojca w połowie mojego życia (po 25 latach świadomego bezbożnictwa).

   Inaczej jest z Michałem Kamińskim („Miśkiem"), który towarzyszył w wyborach Lechowi Kaczyńskiemu lub Romanem Giertychem - biegającym do „Stokrotki” i prawiącym farmazony - zamiast służyć RP. 

   Wróćmy do tamtego dnia, gdy wstawałem na Mszę św. o 7.00, bo wówczas moje serce zalała niewyobrażalna miłość miłosierna Pana Jezusa! To zawsze pojawia się nagle (w jednym błysku). W takim zaskoczeniu krzyczysz tylko z powtarzaniem: „Jezu! Och Jezu!!”

   W takich chwilkach pragniesz tylko jednego...Ciała Zbawiciela (Eucharystii)! Zabierz mi teraz Kościół Święty z kapłanem, który ma łaskę Konsekracji! Po przyjęciu Chleba Życia Najświętszy Tata ukazuje mi Swoją Miłość do wszystkich złych ludzi (grzeszników)...kocha ich bardziej niż takich jak ja.

    Wszyscy jesteśmy Jego Dziećmi, a przez to braćmi. Rozumie to każdy ojciec ziemski, który boleje z powodu odwrócenia swoich dzieci. W błyskach przepływali: uwięzieni z różnych powodów, marnujący życie, odstępcy...oszukani przez Szatana i zwykli ateiści oraz bluźniercy, których reprezentuje bezkarny tyg. „Nie” („wolność słowa”).

    W tym stanie trafiłem do Domu Pana, a dzisiaj Pan Jezus mówił o Siewcy (Bogu), którego powołani przynoszą różny plon. Wielu pięknie śpiewa i chwali Boga graniem w orkiestrze, ale są to „wierzący niepraktykujący”, którzy sprawiają szczególny ból.

   Poprosiłem, aby Tata objął moją córkę oraz wołałem: „Matko dobrych i złych obejmij także moją córkę”. Na ten czas Eucharystia pęka na pół (czeka mnie cierpienie), ale Pan Jezus będzie ze mną („My”). Radość dały piękne trzymające się kwiaty na „moim” krzyżu.

   Na rogach ulic stały watahy alkoholików, a z telewizji wylewało się cierpienie takich rodzin, gdzie trwa znęcanie się i rozpadają się małżeństwa. Jakże jest trudno wyrwać się z takiej sytuacji i wrócić do normalnego życia...cóż dopiero do Najświętszego Taty! Wiem to, bo „zostałem wzięty z takiego rogu”...

   W tym czasie w telewizji był program o łowcach duchów (czarna magia) z rzucaniem uroków...wielu kończy takie zainteresowania opętaniem. Cały świat przygotowuje się do wojny z terrorystami, biją się bracia w Pakistanie, a znakiem od Boga jest pielgrzymka Jana Pawła II do Kazachstanu. 

  W sercu pojawiły się elementy Królestwa Niebieskiego: śpiew ptaków, słońce, ciepło, dom jako namiastka Raju. Na ten czas Pan Jezus mówił do s. Faustyny, że Bóg brzydzi się grzechami, ale Jego hojność i miłosierdzie nie ma kresu dla żałujących grzeszników! Jak wielka jest radość w Niebie z powrotu każdego takiego grzesznika!

   Podczas spaceru modlitewnego trafiłem pod potężny dąb, gdzie był przypięty łańcuszek z dwoma sercami...takie są serca nawróconych zjednane z Sercem Pana Jezusa (Love). Wróciłem na Mszę św. wieczorną, ale trwały rozproszenia, komuś włączył się telefon. Dziwne, bo Eucharystia ponownie pękła. Jutro są wybory, a to dla mnie dzień udręki, bo nadal jestem „wrogiem ludu”.

   USA przygotowuje się do ataku („Sprawiedliwość bez granic”)...będą ofiary, cierpienia niewinnych ludzi, dzieci i matek. Podczas wizyty Jana Pawła II w Kazachstanie pokazano biedę i tęsknotę ludzi starych za powrotem do ojczyzny...tam nie mają kościołów tylko kaplice.

                                                                                                                              APeeL