Wczoraj ciężko pracowałem w przychodni z dublowaniem godzin (od 15.00-18.00), ale miałem pomoc Boga, bo nic się nie działo aż do 2.30 dzisiejszej nocy. Bałagan zaczął się po tym czasie.

    Na tym zesłaniu nasz byt jest niepewny, bo podpalają wieżowce, chłopaka wyrzucili z pociągu (stracił nogę), a w nocy byłem karetką u zakochanych, którzy pocięli się nożem. Szatan nienawidzi mnie, bo w krótkim śnie ktoś splunął w moim kierunku.

   Teraz niepokoję się w oczekiwaniu na zmiennika, bo mam wielkie pragnienie przyjęcia Eucharystii na Mszy św. o 7.30! W tym czasie nagabywał mnie jeden z kierowców „chory” od kilku dni. Zdążyłem do kościoła - w straszliwej mgle - co do minuty!

   Wróciły wyjazdy w nocy...z widokiem półksiężyca i gwiazd, a teraz napłynęło poczucie nieskończonej Dobroci Boga Ojca! W tym czasie psalmista wołał ode mnie: „W krainie życia ujrzę dobroć Boga”.

    Po przyjęciu Ciała Zbawiciela dusza krzyczała: „Jezu, Jezu, Jezu” i nie mogłem wyjść ze świątyni. Dobrze, że dzisiaj mam wolny dzień za nadgodziny, bo wszystko odespałem, a później sprowadziłem do domu hydraulika i elektryka. To był wynik wcześniejszego wołania do Boga o ochronę mojego mieszkania. Okazało się, że przewód elektryczny był nadpalony...psuł telewizor i komputer syna.

    Podczas później odmawianej modlitwy wzrok zatrzymał piorunochron, nazwa firmy ubezpieczeniowej „Warta”, przysłano ofertę na dyżury w pogotowiu, którą trzeba uzupełnić...spotkałem lekarza, który wskazał jak to uczynić. To ochrona i pomoc Boga Ojca....

                                                                                                                 APeeL