Któż jak Bóg „Ja Jestem”...

   Na początku tego dnia...padłem na kolana i zaprosiłem do mojej izdebki Boga Ojca, Pana Jezusa i Ducha Świętego, Matkę Bożą z Aniołami i Świętymi, a także św. Michała Archanioła.

   Po chwilce snu wzrok zatrzymała wielka rzeźba św. Rodziny, którą wykonał mój pacjent. Pomyślałem, że trzeba się za niego pomodlić, a po chwilce popłakałem się, bo zrozumiałem, że - przez ten znak - Matka Boża ze św. Józefem i Dzieciątkiem Jezus mówi: „zaprosiłeś nas i oto Jesteśmy”.

   Serce chciało pęknąć, a ja jestem twardy. Łzy płynęły po twarzy, a dusza wołała: „Dziękuje Ci Ojcze, w Trójcy Jedyny, dziękuję św. Michale Archaniele...dziękuję, och Jezu mój”.

   Poprosiłem św. Krzysztofa, aby był z nami w czasie wyjazdu, bo musimy jechać do ZUS-u (ponowne przeliczenie emerytury żony). Sami nie mogą tego uczynić, bo ktoś mógłby się obrazić większą emeryturą. To jest cwaniactwo tych, którzy powinni nam służyć!

   W tym czasie śpiewała Maria Laforet („Viens Viens”), gdzie są słowa błagania ojca ziemskiego, aby powrócił. Ja nie muszę tak wołać do Boga Ojca, bo jest przy mnie dzień i noc, a większość nie wie o tym...grzeszą jawnie budząc płacz u swojego Anioła Stróża. Na samą myśl o tym wstrząs przepływał przez moje ciało i popłakałem się z krzykiem.

   Podczas przejazdu w radiu Maryja dzieci śpiewały piosenkę: „Moim szczęściem jest Bóg”, a my z żoną wtórowaliśmy im. Samochód płynął w mgle, a Bóg Ojciec był "na wyciągniecie ręki" z poczuciem bliskości Królestwa Bożego. Jak Ci to przekazać?

    Na miejscu odmawiałem moją modlitwę, którą skończę w drodze na Mszę św. wieczorną. Eucharystia ułożyła się w koronę, ale zły rozproszył mnie kancelarią adwokacką. Napłynęło „dobre” natchnienie, aby tam wejść po nabożeństwie. Sam zobacz, bo w drodze powrotnej lokal z adwokatem był zamknięty na „cztery spusty”.

    Nasza osoba składa się z trzech części:

1. duszy z życiem duchowym i pragnieniem powrotu do Stwórcy. Duszy nic nie zadowoli na tym zesłaniu. Z tego wynikają ludzkie poszukiwania "szczęścia", a właściwie miotania się w ciemościach...

2. psyche nierozerwalnie związanej z życiem duchowym i różnymi chorobami, które są wynikiem braku nawrócenia...gdzie znajdziesz moc, pocieszenie i radość w czasie tego zesłania? 

3. ciała fizycznego, które pragnie tego życia i związanych z nim przyjemności, bo żyje się raz. Tak, żyje się raz, ale wiecznie!

     Na stole mam piękny obrazek Pana Jezusa z Eucharystią w dłoniach, a właśnie w starym zapisie jest informacja, że został przysłany z Niepokalanowa! Wówczas, tak jak teraz zaprosiłem Zbawiciela do mojej izdebki.  Pan Jezus przybył z Eucharystią w dłoniach, a Jego uśmiechnięte oczy na wskroś przenikają moją duszę!

   Nigdzie nie spotkałem tak pięknego wizerunku...to wprost obraz żywego Pana! Siostra wówczas śpiewała „Panie mój, Boże i Pasterzu mój! O! Jak szczęśliwy mój los!”

   W ręku znalazł się też obrazek Pana Jezusa siedzącego na kamieniu w koronie cierniowej, mała książeczka „Nabożeństwo do Ducha Świętego” oraz MB Pocieszycielka Strapionych z Sanktuarium, gdzie się nawróciłem!

   Na końcu Pan Jezus przekazał mi przez Vasullę Ryden, że jest uwielbiony przez moje doświadczenia i nigdy nie będę opuszczony...

                                                                                                                          APeeL