motto; skarb w naczyniu glinianym

   Bardzo często i tak będzie po latach zrywam się ze snu około g. 3.00. Nie wiem, ale czuję, że jest to czas na modlitwę i właśnie odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Modlitwa to wielka łaska Boga-Ojca, bo z tego ziemskiego zesłania łączymy się z Niebem. Wprost widzę siebie leżącego krzyżem przed świętym miejscem…Ołtarzem naszego Zbawiciela. Nie pojmie tego człowiek normalny…dlatego dziwiono się całonocnym modlitwom Jana Pawła II, ale tak też było z Panem Jezusem (książka „Oczami Jezusa”).

    W tym czasie Szatan atakuje mnie nienawiścią do moich przeciwników. Jakże trudno jest modlić się za prześladowców, a także za tych, którzy uczestniczą w mojej próbie zawierzenia Bogu. Jakże trudno odstąpić od dochodzenia swego i protestowania.

   Właśnie przepływają ludzie z mojego otoczenia, lekarze z Izby Lekarskiej oraz psychiatrzy - ateiści. Wprost trzeba za nich dawać na Msze św. i ogłaszać to w prasie medycznej. Za ich przyczyną jestem całkowite wyobcowanie w miejscu pracy i w mieście.

    Taki krzyż…to łaska, ponieważ podobny miał Zbawiciel (też od swoich). Jeszcze nie wiedziałem, że za kilka dni zostanie mi wyrwane prawo wykonywania zawodu lekarza...4 miesiące przed przejściem na emeryturę!

    Podczas Mszy św. zawołałem do Boga Ojca: „Tato! Tatuniu Najświętszy pragnę końcówkę mego życia oddać Tobie…dla Twoich Spraw. Poprowadź Ojcze, bo mam już mało czasu, a zarazem niepewność bytu. Dziękuję Ci Ojcze za prawdziwe Ciało i Krew Pana Jezusa...za codzienny pokarm dla duszy. Dziękuję za wszystko.”

   Św. Paweł na ten moment mówił; „Niech uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był w i e r n y /../”. 

   Z siostrą śpiewaliśmy; „Cały świat niech śpiewa tą pieśń…Panem moim Bóg”. Nie mogłem wrócić do tego życia, siedziałem przed kościołem i wołałem do Nieba:

„Ojcze skrzyżowałeś nasze dłonie na wieki wieków i nic nas już nie rozdzieli, a śmierć tylko połączy.

Daj moc wytrwania…niech się stanie, to co chcesz!

Daj cierpienia duchowe...nie wystarczy być dobrym, bo trzeba być  ś w i ę t y m."

    W przychodni trwał bałagan, kłótnie i pośpiech, a dzisiaj jest 69 rocznica napaści niemieckiej na naszą ojczyznę (zginęło 6 milionów 850 tys. Polaków). Dziwi program "polskiego" radia, gdzie nie podają tej informacji…aż do 12.00! 

   Złoszczę się, ponieważ męczą; wyborem esemesowym pisarza stulecia, tangiem „Memento vitae”, informacją o promenadzie gwiazd z odciśniętą dłonią Holoubka, francuską monarchinią Marią Antoniną oraz premierem Tuskiem gadającym o niczym. W tym czasie głównym tematem - przeplatanym muzyczką - były rady pani Doroty Sumińskiej...eksperta od psów;

   „Psa należy odżywiać siarą i pobraną krwią…od innego, zdrowego! Psa trzeba przyjąć do rodziny i traktować jak członka rodziny. To partnerstwo. Co powinien jeść? Nie różni się tak bardzo od nas. Trzeba go kochać i zrozumieć...tzn. na chwilę stać się psem!” Kręcę głową, złoszczę się i komentuję te głupoty, ale to nie jest przypadkowe.

   Na Mszy św. wieczornej w serce wpadną słowa  Apostoła Pawła, że: „Myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga dla poznania darów bożych /../ Człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem to mu się wydaje /../”.

   Podczas Konsekracji błysk złota z kielicha i pateny wywołał dreszcz ciała z odczuciem  wirtualnego pęknięcia Eucharystii...ciepło rozlało się w nadbrzuszu, a z serca rozległ się krzyk:

    „Panie! Pragnę Ci służyć jak piesbyć wiernym jak kundelbiegać za Tobą jak szczenię…być tam, gdzie Ty. Ja Twój nieużyteczny sługa, Twój wyznawca i czciciel.” Właśnie spotkam grzebiącego w śmietnikach za którym szła sforą psów.

    Później Robert Janowski będzie śpiewał z zespołem „Dance me”, a ja ujrzałem siebie - z rozpostartymi ramionami - wołającego do Boga;

    „Ojcze! tak chciałbym zaśpiewać i zatańczyć dla Ciebie, dla Twej Chwały…w podzięce za Twoją Miłość, Sprawiedliwość, Prawdę. Pragnę zatańczyć Tobie, Ojcze jeszcze za życie tu i teraz oraz w wieczności. Woła do Ciebie Ojcze, Twój wierny sługa. Bądź uwielbiony. Niech Twoje Imię zawsze będzie na moich ustach, a Twoje Słowo niech daje Światło innym”.

   Popłakałem się i wyszedłem na spacer modlitewny. Wołałem za wiernych Bogu i dusze takich. W tym czasie napływały obrazy katolików zabijanych w Indiach i na całym świecie...

                                                                                                                           APeeL