Przez moje sny nie mam radości z wczorajszego postu i pracy na działce, a po wstaniu Belzebub dodatkowo podsuwał mi „błędy i wypaczenia” władzy wciąż „ludowej”:

- oto seria wypadków działaczy PC (napad zamaskowanych osobników z miotaczami ognia), aby ich przestraszyć. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję napadnięto na centralę PiS-u (oblano wejście czerwoną farbą rzucaną w balonikach)

- wroga ustroju, którym był i jest Kościół katolicki na którego nasłano desant: „kościelnych”, „pięknie klęczących” oraz „kapłanów patriotów” (lista Mazowieckiego do kard. Macharskiego)

- redaktorów pr. katolickich, którzy tkwią w mass-mediach jeszcze od komunisty Szczepańskiego...czuwają, aby pokazywać Jana Pawła II oraz kapłanów i zakonnice, ale nigdy kościołów wypełnionych wiernymi, a nie daj Boże dających świadectwo wiary

- „spółdzielczość” z poprzedniej ustrojki i zatrudnieniem samych swoich!

    Pełen uniesienia słuchałem Słowa z księgi Ezechiela (Ez47.1-9,12)...Świątynia będzie miejscem wypływania cudownej wody dającej życie! Jak wielkie ukojenie dla ciała i duszy otrzymujemy w tym świętym miejscu. 

   Mówiąc za psalmistą (Ps 46): „Bóg jest ucieczką i siłą naszą. W Przybytku Świętym Najwyższego jest Bóg Ojciec, Pan zastępów. Na ten moment Pan Jezus uzdrawia chorego od 38 lat: „czy chcesz być zdrowy?” Nie wolno uzdrawiać wbrew woli...nawet dzisiejszych czasach wielu żyje z rent i nie chciałoby iść do pracy. 

    Popłakałem się, łzy płynęły na ziemię, a siostra właśnie śpiewała: „Jeżeli chcesz mnie naśladować”. Gdzie można iść z ludzką tęsknotą…tylko Eucharystia daje moc wytrwania przy Panu Jezusie.

    Na dyżurze w pogotowiu przez otwarte oko wpadło słońce i zaśpiewały niebieskie ptaszki (pracujemy w środku lasu). Wiem, że jest to łaska Boga Ojca...wytchnienie w codziennej, niewolniczej pracy w przychodni. „Ojcze Miłosierny! Ty możesz ukoić każde cierpienie". Z zamkniętymi oczami znalazłem się w Królestwie Bożym na ziemi i tak zacząłem moje modlitwy.

    Szatan nie lubi mnie i mojej łączności z Bogiem Ojcem. Właśnie ktoś zreperował motorower i uciekły wszystkie ptaszki, a w przychodni nie wiedzieli, że mam tam wolny dzień!

   Tak zaczął się niespodziewany horror: właśnie wnoszą pacjenta na noszach (zamiast do por. chirurgicznej), pacjent oszukał, że „umówił się ze mną” i wszedł z kartą (byliśmy razem u Komunii św.), syn przywiózł do mnie umierającą babcię z W-wy, koleżanka zadzwoniła z prośbą o wpisanie fałszywych gotowości, wpadł lekarz z oddziału z informacją, że „nie ma miejsc”, interweniował kierownik. 

    Do tego będzie kontrola moich druków zwolnień lekarskich...jako „podziękowanie” za moje pomaganie ludziom krzywdzonym, a wiele rent jest „lewych” (20 %), które otrzymują „towarzysze walki i pracy”. 

     W ramach wykańczającego ataku Bestii wzywają na wyjazd karetką (praca na dwa fronty), a właśnie wchodzi pacjent z rurką zamiast krtani. Wszystko mu wypisuję i proszę, aby straszył palących, a cierpienie przekazał na ręce Matki Bożej w intencji pokoju w b. Jugosławii!

    Szatan znał przebieg tego dnia, bo jak nigdy na wyjeździe rozmawiam z kierowcą po rekolekcjach...o tym, że rozbił jego małżeństwo. Wreszcie w karetce odmawiam „Anioł Pański”, który musiałem zaczynać 7 razy (specjalnie liczyłem), bo za każdym razem zasypiałem jak Napoleon na koniu, a w tym czasie zły zalewał mnie snami typu: przeżynania piłą kobiety i wkładania dwóch trupów do jednej trumny. Bestia dzisiaj przechodziła sama siebie!

   W stanie trafiłem do chatki w której chora miała figurę MB Pocieszenia. Zacząłem wołać: za prześladowanych za czynione dobro. Jakby na potwierdzenie z radia popłynie informacja o zatrzymanych konwojach z żywnością w b. Jugosławii.

    Ci, co krzywdzili dalej są przy władzy i nadal uważają, że czynili dobro i byli patriotami. Zły dodatkowo straszy utratą pracy: co wówczas z dziećmi? Napłynęły pocieszania: krzyż przy drodze, piosenka: „jeszcze dzień, jeszcze dwa, a wszystko się odmieni” oraz koleżanka kontrolująca zwolnienia, którą w wyobraźni całuję w rękę i mówię o transformacji ustrojowej z krzywdami pacjentów.

   Na koniec trafiłem do młodego człowieka z perforacją wrzodu żołądka, który był w przychodni u innego lekarza, a do mnie wszedł na kontrolę po zastrzyku. Nawet zapytałem: kto będzie odpowiadał z dwóch badających? Chorego przekazałem na chirurgię i wracaliśmy pod rozgwieżdżonym niebem, a radość zalewała serce!

    Teraz badam chłopczyka, a nad jego łóżkiem jest wielki obraz MB Częstochowskiej. Po powrocie w ręku znalazła się modlitwa do MB Dobroci, Miłości i Pokoju! „Matko Boża kocham Cię i proszę, abyś obdarzyła mnie Swoją Dobrocią, abym przy Twojej pomocy osiągnął Niebo”.

   Ostatni atak demona to pokusa gry w pokera, która została pokonana, bo wzrok zatrzymała Biblia ze słowami ostrzeżenia! Z serca podziękowałem Bogu Ojcu, bo te doświadczenia są za Jego przyzwoleniem...jako ćwiczenia mojej wolnej woli!

   Dzień skończył się dalekim wyjazdem na którym kończę skończyłem moją modlitwę. Napłynęła postać Pana Jezusa, który został zamordowany w sposób bestialski, a przeszedł przez życie tylko dobrze czyniąc...

                                                                                                                                         ApeeL