Po przebudzeniu z powodu koszmarów miałem wrażenie, że w pokoju są wrogie mi istoty...zerwałem się, zapaliłem światło i wyświeciłem wszystkie pokoje. Ktoś negujący istnienie świata nadprzyrodzonego pokręci głową, a koledzy psychiatrzy rozpoznają urojenie. Człowiek normalny zdziwi się, że lekarz używa wody święconej...

   W ciemności szliśmy z żoną na Mszę św. roratną, a ja w tym czasie czasie odmawiałem modlitwę przebłagalną za pijaków...także za mnie! Od pierwszych chwil tego nabożeństwa serce zalewało uniesienie duchowe, a łzy płynęły po twarzy. Zły rozpraszał podsuwając mi „dobre myśli”, abym przeoczył krótkie kazanie!

  W czasie Podniesienia zawołałem do Pana Jezusa: „mój Towarzyszu”, a to kojarzy się z budowniczymi ustroju sprawiedliwości społecznej...dla "samych swoich"! Po Eucharystii serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża do klęczących ze mną. „Panie Jezu daj łaskę wiary większej ilości ludzi, możesz to uczynić Jezu!”

    W ciszy i prawdziwym odpocznieniu ponownie odmawiałem litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa: „uczyń serce moje wg Serca Twego, uczyń Panie, uczyń.”

   Podczas powrotu do domu zły ponownie kusił rozmyślaniami o mafijności społeczeństwa i „patriotach” z diabelskiej łaski, którzy są członkami organizacji przestępczej. Przegoniłem go w Imię Pana Jezusa...wróciła cichość i pokora.

   Myśli uciekły do pięknego rozważania Cliffa Richarda o ostatnich chwilach życia Zbawiciela. Przez sekundę wyobraź sobie: ból zranionego podczas biczowania oraz słabość w otoczeniu opętanego tłumu, rozciąganie i przybijanie do krzyża z poczuciem opuszczenia: „Eloi, Eloi lema sabachthani". Jakże chciałbym znać aramejski - ojczysty język Zbawiciela.

    Podczas załatwiania różnych spraw prowadziłem "rozmówki duchowe" ("napieraj w porę i nie w porę"): 

- uczestnictwo pana w przestępczej organizacji nie zamyka drogi do Nieba w które pan nie wierzy...tak samo jak w istnienie złych siły niewidzialnych. Bóg Ojciec nie jest pamiętliwy, ale prosi przeze mnie: „nie rób tego więcej”!

- mówi pan, że naga dziewczyna na wystawie przyciąga klientów...zapłata nadejdzie w swoim czasie, a tym bardziej, że w sklepie słychać bicie dzwonów kościelnych!

- u pani wisi jeszcze obraz Lenina (wielkości 1.2 x 0.7 m), a tu trzeba powiesić ładny kalendarz z Matką Bożą! Niech pani uda, że spadł...podeptać go i wyrzucić! To moja pacjentka, bardzo chora. Speszona szybko zdjęła "obraz” przekazany jej po skasowaniu przestępczej organizacji (PZPR).

- ten krzyżyk prosi się o miejsce centralne, bo nawet w sklepie mięsnym może nastąpić czyjeś nawrócenie

- skłóconemu z żoną poradziłem, aby cały czas starał się o pogodzenie...nie tylko przez dwa lata jak mówi jego żona, ale aż do śmierci, bo ten krzyż jest plastikowy. Zarazem przestrzegłem, że w próbie godzenia się nadejdą przeszkody od demona. Wówczas trzeba zwracać się do Matki Bożej Fatimskiej! "Widzę was chodzących razem do kościoła”...

   Po latach - od jednego ze sklepikarzy - dowiem się, że „straszę ludzi”. To tak jakbyś straszył dziecko jego ojcem ziemskim!

   W szumie zakupów - z zamkniętymi oczami i złożonymi dłońmi - odmawiałem modlitwę przebłagalną za to miasto, aby zwiększyła się liczba wierzących. W pewnym momencie zacząłem wołać z nasilającym się krzykiem: „Jezu, Jezu, Jezu, Jezu!" Prawie widziałem strzałę biegnącą prosto do Najświętszego Serca Pana Jezusa!

    W sercu pojawił się piosenkarz Seweryn Krajewski, któremu w wypadku samochodowym zginął 6.5 -letni synek. Przytoczę fragmenty listu do niego:

   << Po przeczytaniu wywiadu z Panem serce zabiło mocniej, ponieważ napłynęło wspomnienie śmierci rocznej córeczki. Stwórca powołuje i odwołuje nas…także w niewinności („Biały krzyż”).

    Śmierć dziecka jest jedną z największych prób na ziemi, które każdy znosi inaczej. Pan mówi z rezygnacją i „ucieka w muzykę”, a przeciętny śmiertelnik utwierdza się w ateizmie, bo „jakby Bóg był to nie pozwoliłby na to”. Tak właśnie postąpiliśmy z żona. Co stałoby się z nami po śmierci?

   Nie wolno - w takim cierpieniu - odwracać się od Boga i Pana Jezusa (upadek), ale przybliżyć się, szczególnie do Matki Bożej! Wasz synek Maksymilian jest tak jak inni zmarli...my tez będziemy!

   Nie wolno zmarnować tej próby. Niech śmierć waszego synka nie pójdzie na marne. Może napisze Pan i zaśpiewa coś, co spowoduje pęknięcie serca niejednego poganina. Kto może pojąć cierpienie Matki Bożej pod krzyżem na którym konał zlinczowany Syn - Jezus? Niech MB Fatimska ma Was w opiece, a męka Pana Jezusa stanowi pocieszenie...>>

                                                                                                                                         APeeL