Wejdź: za przytulonych przez Pana Jezusa (08.07.1990)

   Zdziwisz się taką intencją, ale musisz zrozumieć, że Królestwo Boże jest w nas. Piszę to i płaczę ze szczęścia, a zarazem z powodu smutku rozstania z Bogiem Ojcem. Z drugiej strony mam łaskę dawania świadectwa wiary i szkoda mi idących na zagładę. Ja nie mam możliwości ich przebudzenia...na całym świecie, ale w sercu chciałbym wszystkich objąć i przytulić od Boga.

   Ja nie wiem, kto i gdzie będzie czytał to świadectwo wiary...tuż po spotkaniu z Panem Jezusem na Mszy św. o g. 17.00. Sam zobacz, bo miałem być w kościele rano, ale zaspałem...wieczorem zostałbym w domu i nie miałbym tych wstrząsających przeżyć duchowych.

   Dzisiejszy dzień zleciał na przepisaniu pięciu dni mojego dziennika, bo wiele lat notowałem przeżycia ręcznie. Po wyjściu na Mszę św. moje serce zalała wielka słodycz...nie można tego przekazać. Podczas otwierania garażu Bóg Ojciec znalazł się na wyciągniecie ręki! Wprost chciałoby się krzyczeć - jak małe dzieciątko na widok swojego tatusia - z powodu zalania mojej duszy obecnością Deus Abba.

   W samochodzie "spojrzał" wizerunek Pana Jezusa z Sercem oraz Bóg Ojciec z wizji s. Eugenii E. Ravasio (młody jak Pan Jezus). Dalej miałem pragnienie wołać jak rozradowany maluszek, ale podejrzewam, że mam podsłuch w samochodzie ("urojenie prześladowcze"), a ktoś analizujący mój „krzyk” miałby dowód na stwierdzoną przez kolegów psychiatrów psychozę.

   Mistyka jest nieznana nawet wśród kapłanów, a psychiatrzy w 100 % są ateistami i mylą doznania duchowe z zaburzeniami psychicznymi (mistyka równa się psychozie). Te dwa światy różnią się zasadniczo: psychoza dotyczy ludzkich abstrakcji, a mistyka jest nadprzyrodzonym kontaktem z Bogiem Ojcem...z całym Królestwem Bożym.

   Dla mnie jest ono faktem, a dla psychiatrów wymysłem, bo Tam Nic Nie Ma. Ja u kolegów rozpoznaję ateizm urojony, bo Bóg Ojciec Jest, a ateizm podsuwa Bestia małpująca Stwórcę. To wymagałoby rycin i konfrontacji, ale trwa terror specjalistów od psychuszek.

    Pod kościołem nastąpił wybuch słodyczy i uniesienia duchowego...innego niż po zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym. Poczułem się bardzo młody (ok. 16 lat, a mam 74)...wprost straciłem ciało fizyczne, a tacy jesteśmy w duszy. Przykre jest to, że większość ludzi nie wierzy, że ma duszę!

   Co oznacza takie uniesienie i słodycz w okolicy serca i duszy? Pytam, bo zostałem zaskoczony przybyciem Taty (doszedłem do tego po Mszy św.). „Jezu mój kochany! Czy tak czują się święci w Niebie? Tatusiu! Jak można mówić, że Ciebie nie ma?"... 

   Popłakałem się: „Tatuniu Najświętszy...dlaczego Ciebie nie chcą?...dlaczego Ciebie nie chcą?...wolą telewizję i ciepłe mieszkania, pieski i kotki. Nie chcą Ciebie! Panie mój, a takich jak ja uznają za chorych psychicznie!”

    W tym momencie siostra zaczęła śpiewać pieśń: „Bądź błogosławiony Wiekuisty Boże, za niezmierną miłość którąś stworzył świat. Wielbimy Ciebie w tym Sakramencie hołd Ci składamy dar naszych serc”…

    Po Eucharystii usiadłem przy Panu Jezusie Miłosiernym, a z sufitu „patrzył” na mnie Bóg Ojciec jako piękny starzec w kręgu ognistym. W domu przywita mnie Bóg Ojciec z wizji s. Ravasio oraz przekaz 741 „Bóg Ojciec”, a do mojego serca wpadną słowa: „Cieszę się, że oddałeś wolną wolę do Bożej dyspozycji /../ Wykonałeś ten akt, a Ja go przyjąłem z radością i miłością /../.”

   Ten dzień zakończy się piosenką: Viens, Viens Marii Loforet...jest to wstrząsające wołanie do ojca ziemskiego, aby wrócił do jej matki. Popłakałem się, bo ja w tym czasie prosiłem Boga Ojca od siebie: "przyjdź, przyjdź Ojcze...przyjdź, przyjdź i obejmij mnie."

   Moja miłość do Boga przewyższa wszystko. Nie możesz kochać nawet najbliższych bez tej miłości. Dyskusja nic nie da, bo musisz raz zaznać tego wszechogarniającego uczucia...jeden raz, a będziesz wiedział.                                                       

                                                                                                                           APeeL