Przebieg tego dnia może służyć jako szkolenie w odczytywaniu woli Boga Ojca na podstawie tzw. „duchowości zdarzeń”. Intencja zaczęła się wejściem na blog: wiara rozumna teologa świeckiego Pawła Porębskiego, który znalazł się w kłopocie finansowym i błaga o wsparcie.

    Napisałem komentarz, którego nie zaakceptował:

                                                                           Miły Bracie!

<<Wciąż mieszasz sobie i innym w głowach, ponieważ podchodzisz rozumowo do nadprzyrodzoności, a przecież wiedza i nasza mądrość to głupstwo u Boga. Wielu jest uczonych w pisaniu.

   Jeżeli prawdą jest, że byłeś w szpitalu to wiedz, że ja też właśnie byłem. Od pierwszego kroku prosiłem o prowadzenie, bo znane jest powiedzenie: „operacja się udała, ale pacjent zmarł" i całe cierpienie ofiarowałem Bogu Ojcu za grzeszników.

    Mnie za obronę krzyża zabrano pwzl lekarza...po 40 latach niewolnictwa (internista-reumatolog), mogła mi umrzeć żona. Wszystkie wyczyny kolegi psychiatry, który powalił krzyż wymazano (ja taki sam postawiłem), a ze mnie w odwecie zrobiono chorego psychicznie (psychuszka). Pana Jezusa też ubrano w czerwony płaszcz...

   Moja rada: nawróć się. Przecież możesz przeczytać co u mnie dokonuje Eucharystia (Cud Ostatni)>>.

    Na Mszy św. o 7.30 moją uwagę przykuło błaganie Pana Jezusa o uzdrowienie głuchoniemego (Mk 7, 31-37). Zbawiciel wziął go na bok, „włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka” z zaleceniem: <<Otwórz się>>. Ogarnij wszystkich chorych błagających o uzdrowienie wówczas i dzisiaj.

   Po Eucharystii słodycz i pokój zalały moje serce, a dodatkowo ukoiła cisza, którą jak nigdy przedłużył kapłan. Zjednany z Panem Jezusem nawet nie miałem potrzeby modlenia się. Ten stan trwał jeszcze w domu.

   Dzisiaj jest św. Apolonii (pomaga w chorobach zębów). Żona właśnie prosiła o pomoc, bo wypadła jej plomba, a wizytę wyznaczono na koniec lutego. Niespodziewanie był telefon od mojego stomatologa z prośbą o potwierdzenie wizyty (zapomniano mnie wykreślić)! W ten sposób otrzymała pomoc, którą była zaskoczona, a nawet zszokowana.

    Na dodatek przed kościołem znalazłem jej rękawiczki, które leżały tam kilka dni (przysypane śniegiem). Dla niewierzących takie zdarzenia to tylko „szczęśliwy traf”. 

   Ja natomiast posłuchałem natchnienia, aby wystąpić - w mojej krzywdzie zawodowej - do obecnego ministra zdrowia. W trakcie układania pisma wyraźnie  widziałem pomoc Boga za którą dziękowałem. 

    Podczas odmawiania koronki (o 15.00) zrozumiałem, że najważniejszą prośbą jest nasze wołanie o Miłosierdzie Boże dla nas i świata całego. Płakałem podczas powtarzania wstrząsającej pieśni (wpisz: Okaż mi Boże Miłosierdzie).

   W podziękowaniu za wszystko (napisanie, wydrukowanie, faksy i list pocztą) pojechałem na ponowną Mszę św. o 17.00. W tym czasie siostra śpiewała; „chciej wysłuchać me westchnienie Przenajświętszy Ojcze nasz”. Eucharystia objęła mnie (bardzo mocne zespolenie na podniebieniu tworzące „parasol”), a później zamieniła się w „mannę z Nieba”.

    W tym czasie śpiewaliśmy „Wielbić Pana chcę”. W drodze powrotnej zapaliłem lampkę pod "moim" krzyżem Pana Jezusa, a serce zalała radość, której nie można przekazać...

                                                                                                                            APeeL

Oto kilka zdań z pisma do Ministra Zdrowia:

„Brońcie krzyża /../ nie pozwalajcie, aby

Imię Boże było obrażane”. Jan Paweł II

                                                                   Panie Ministrze!

   Uprzejmie proszę o zakończenie mojej gehenny zawodowej, która jest wynikiem obrony krzyża, a zaczęła się w 2007 r. Wówczas w TV „Trwam” był reportaż (trzy odcinki) o wyczynach naszego kolegi, dyrektora, biegłego sądowego, lekarza psychiatry, który na Kaszubach kupił działkę z kawałkiem ziemi poświęconej (obudowany grób z tablicą, flagi i krzyż Pana Jezusa).

    /../ Kolega ściął krzyż, połupał tablicę poświęconą zamordowanym patriotom, protest filmował, a jego rodzina atakowała Polaków…najęty robotnik pochylił głowę. /../ Ludzie płakali, a sprawę przedstawił w Sejmie RP poseł Kozak.

    Ja taki sam krzyż podniosłem…złamany przez czas leżał na trasie E7 z pękniętą na pół figurą Jezusa. To symbol grobu Zbawiciela, a opieka nad nim jest wielkim darem Boga.

   /../ Po mojej prośbie do NIL (2007 r.) - zamiast podziękowania za zwrócenie uwagi na niegodne zachowanie kolegi - stwierdzono zaocznie, że jestem chory psychicznie i zaocznie powołano komisję lekarską. Sprawę wywołał ówczesny prezes NIL, a zarazem wiceprezes OIL, katolik Konstanty Radziwiłł

   Prezes OIL Andrzej Włodarczyk w sposób bandycki zabrał mi p.w.z.l. 2069345...cztery miesiące przed przejściem na emeryturę (02.01.2009)!

   /../ Nic nie dały pisma do wszystkich możliwych instytucji powołanych w RP do pomocy, a samorząd lekarski okazał się siedliskiem „samych swoich”. Koledzy, którzy brali udział w zabójstwie duchowym mojej osoby (tak określa się ten czyn) zostali odznaczeni i już szykują się do obecnych wyborów.

   Proszę wpisać w wyszukiwarce: Prof. Jarema podczas debaty w PAP: nie stygmatyzować chorych...gdzie jest mój komentarz podpisany nazwiskiem.

   Zostałem wielokrotnie zbyty w Ministerstwie Zdrowia. /../ Minister Bartosz Arłukowicz moją sprawę skierował do sądu cywilnego, gdzie mnie nie wezwano i stwierdzono brak stalkingu, który trawa dotychczas.

   Z Senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji przysłano informacją, że marszałek Stanisław Karczewski, chirurg...skonsultował „pismo” z dnia 20.12.2013.

   Nie odpisał na moje pismo obecny konsultant krajowy ds. psychiatrii Pan Profesor Piotr Gałecki (pismo wysłałem do jego pracy w Łodzi w obawie, że w ministerstwie schowają).

   Nie mogłem dochodzić sprawiedliwości u poprzedniego ministra Konstantego Radziwiłła sprawcy mojej krzywdy („psychiatry jasnowidza”).

   Całość mojej dokumentacji jest w Departamencie Spraw Obywatelskich URM, gdzie zwróciłem się o pomoc po oświadczenie b. premier Beaty Szydło, aby krzywdzeni ujawnili się. Uczyniłem to, ponieważ obecny prezes OIL Andrzej Sawoni potraktował mnie jak trędowatego...nie chciał spotkać się ze mną.

    Teraz proszę Pana Ministra, ponieważ kiedyś podpisał Pan „Deklarację wiary”, a moja sprawa jest precedensowa. Koledzy psychiatrzy leczą psyche, a nic nie wiedzą o duchowości człowieka (szczególnie katolickiej): mylą mistykę z psychozą (podobne objawy) i leczą opętanych tabletkami.