Na Mszy św. o 7.30 stałem zaspany z kilkoma osobami. Kapłan wspomniał o robiących złe wybory, a ja nie mogę zrozumieć dlaczego w naszej wierze nie powtarza się do upadłego: „bądź Wola Twoja”...raczej znane jest „róbta, co chceta”.

   Dzisiejszy „Fakt” opisuje parę Amerykanów, która od 2 lat przygotowywała się do opłynięcia starym jachtem kulę ziemską. Na ten cel poświecili cały majątek, a nawet zadłużyli się. Już drugiego dnia uderzyli w coś dnem jachtu, który zatonął...zostali tylko z pieskiem.

   Lech Kaczyński leciał do Smoleńska bez modlitwy, a teraz Jarosław Kaczyński bez modlitwy buduje pomniki. Ogarnij cały świat ludzkich tragedii związanych z postępowaniem: „bądź wola nasza”. Spójrz wokół siebie, a zobaczysz efekt takich „dobrych” pomysłów.

   Marcin Luter oderwał chrześcijan od Watykanu i ogłosił, że zbawienie daje sama wiara w Boga, a ponieważ jesteśmy grzeszni to należy grzeszyć! Do dzisiaj ma swoich wyznawców...w tym Donalda Trumpa, a jest to jawna doktryna zgorszenia.

   Ty, który to czytasz zacznij od dzisiaj postępować tak jak życzy sobie nasz Tata. Należy to czynić w sprawach małych...aż do tych o których będzie dzisiaj Słowo Boże. Przecież widzisz moje prowadzenie, odczytywanie intencji, upadki duchowe i podnoszenia się. 

   Zacznij patrzeć na wszystko - przez pryzmat Mądrości Bożej - czyli duchowo. Zrozum raz na zawsze, że nie ma śmierci, a Bóg pokazuje to...nawet na orzechach czy kasztanach. W działaniu musisz mieć świadomość, że w swoim ciele posiadasz nieśmiertelną duszę, która pragnie powrotu do Boga Ojca.

   Na szczycie wszystkich wyborów jest dążenie do zbawienia. Właśnie od Ołtarza św. płynie krzyk Mojżesza od Boga (Pwt 30, 15-20): <<Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście /../ nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić jego drogami, zachowywać Jego polecenia /../ kładę przed wami /../ błogosławieństwo i przekleństwo”.

   Później Pan Jezus uczył nas Modlitwy Pańskiej („Ojcze nasz”), a resztę dopowiedział w 7 Słowach na krzyżu. Psalmista w tym czasie wołał (Ps 1): „Szczęśliwy człowiek, który ufa Panu”, a Pan Jezus w Ew (Łk 9, 22-25) mówi o pragnących iść za Nim. Mamy „się zaprzeć samego siebie”, nieść codzienny krzyż (przyjmować cierpienia) i naśladować Pana. W ten sposób uzyskamy życie wieczne.

   Zrób pierwszy krok ku świętości, a w Niebie rozlegną się oklaski. Dzisiaj miałem znaki dotyczące drugiej łaski Boga naszego, którą jest  c z a s: zawiozłem zużyty sprzęt, który zbierano przy parafii, stwierdziłem, że wypaliła się świeczka po krzyżem, podano też informację o starczej niesprawności papieża Benedykta XVI, rozmawiałem o przeszczepach, a w tym czasie płynęła piosenka ze słowami: a kiedy przyjdzie po mnie zegarmistrz światła purpurowy!

   Zły nie lubi mnie, upadłem i straciłem czystość, ale zobaczysz jak podniesie mnie Pan Jezus. Pojechałem na wieczorną Msze św. z nadzieją oczyszczenia, ale nie było żadnego spowiednika, a jutro jest piątek z drogą krzyżową i tłumami. Przykrość. Na ten moment siostra zaśpiewała „Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca”.

    Zobacz moje zdziwienie, bo w czasie Konsekracji przybył kapłan, a ja podszedłem tylko z jednym grzechem. Nie rozumiał mojego upadku w śmiertelnym boju duchowym. Nie mówi się w kościele o Szatanie, który zna mój charyzmat i powalał mnie trzy razy...podczas obecnego nabożeństwa 40-godzinnego (kult Eucharystii)...w tym w pierwszy dzień Wielkiego Postu.

   Popłakałem się po rozgrzeszeniu, dziękowałem Bogu Ojcu z krzykiem w duszy...pełen zadziwienie Jego dobrocią, bo dał natchnienie kapłanowi, aby przybył...tylko dla mnie! Serce zalała słodycz i pokój, którą dopełniła Eucharystia.

   W stanie ekstazy zostałem sam w kościele i odmówiłem pokutę: koronkę do Miłosierdzia Bożego, a obudzony o 3.00 w nocy zapisałem to świadectwo dla Ciebie...

                                                                                                                             APeeL