Wczoraj był pacjent, który podczas pobytu w sanatorium miał sen...widział na swoim podwórku siostrę krzyczącą do męża. Z tego powodu wcześniej wrócił z leczenia i już w drodze dowiedział się o pożarze, a obok palącej się stodoły miał domek rekreacyjny pełen dóbr, które ocalały (zamrażarka, meble dla córki, itp.)!

   Ja też mam sny do przodu, a w tym zostałem poczęstowany alkoholem na dyżurze i faktycznie piliśmy wódkę, a nawet nam zabrakło. Powiesz, że wstyd to opisywać, ale musisz zrozumieć, że Bóg - po latach - odjął mi ten nałóg, a sprawiły to modlitwy pacjentek i mojej żony.

    Wstałem wcześniej i zabrałem karmę dla suki, która jest sama na działkach...tak jak wśród ludzi. To moja przyjaciółka, która skacze na mój widok, bo jest głodna, ale cieszy się nie tylko z jedzenia...nasza wspólna radość jest autentyczna!

   Tutaj trzeba wspomnieć, a kieruję to do „miłośników” zwierząt całujących i śpiących z nimi, że Pan Bóg stworzył je z miłości, ale miłość ludzka jest inna, bo my jesteśmy obrazem Boga Samego. Często ta miłość jest tłumiona i przeważa w niej egoizm, żądza władzy lub nienawiść. Na tym tle promieniują święci, którzy mają nas zadziwiać, bo miłują swoich „wrogów”, a nawet oddają za nich swoje życie.

   Nie miałem grosza w kieszeni i potrzebowałem pretekstu, aby wrócić z domu i kupić sobie piwo...wziąłem z kwiaciarni kwiaty bez zapłaty. W ten sposób poratowałem swoje ciało i podobnie chorego do mnie „narożnika”, który stał w deszczu. Tutaj przekażę, że „kac” jest wynikiem alkoholi fuzlowych, które spalane są po dostarczeniu „klina” (piwa lub innego alkoholu).

   Przepisuję to 16.02.2018 (piątek), przed drogą krzyżową na której proboszcz będzie czytał przebieg życia alkoholika (jakby jego świadectwo), który w swoim życiu stracił wszystko...tak jak ja niósł diabelski krzyż, a u mnie trwało to aż do odjęcia nałogu.

    To było wstrząsające szczególnie dzisiaj, gdy jestem na drodze do świętości. Mój los jest typowym przejściem od profanum do sacrum po olśnieniu i nawróceniu z radością trudu istnienia.

   Tylko nie mów mi, że pragnienie zostania świętym jest pycha, a jak nazwać chęć zostania milionerem, dyrektorem, mistrzem tańca, ale nie różańca...

                                                                                                                                  APeeL