W nocy czytałem słowa Pana Jezusa o radości w sercu, która pochodzi od kochającego Boga Ojca. Natomiast w „Polonia Christiana” trafię na słowa o słodyczy życia. Takie doznania miałem na wczorajszej Mszy św. o 6.30...mimo krótkiego snu, bo pisałem od 3.00 do 6.00 rano. To była - ta właśnie radość serca - z zadziwieniem moją rześkością.

   Takie serce pełne radości pochodzi od kochającego Boga Ojca. Musiałbyś raz zaznać tego stanu, bo my znamy tylko zadowolenie z życia...z udanych zakupów, nowego samochodu lub wygranej oraz dobre poczucie z żartowaniem.

   To namiastki prawdziwej radości serca, którą trzeba określić słodyczą i trudno ja wyrazić naszym językiem, bo jest to doznanie duchowe wynikające z połączenia z Sercem Boga Ojca.

   Wyraźnie widzę prowadzenie przez Tatę z którym nigdy się nie nudzę...tak jak dzieciątko ze swoim ojcem ziemskim. Uwierz mi, że nasz Bóg Ojciec to nie jest obrazek staruszka, ale Bóg Osobowy...Stwórca wszystkich dusz ludzkich.

    Pan jest tak dobry dla mnie, że wprost nie mogę tego wypowiedzieć. Wczoraj, przed drogą krzyżową Zły oszukał mnie i ponownie edytowałem intencję z dnia 23.03.1989 (Pochylony krzyż…!). To zarazem było przypomnienie czasu mojego nawrócenia z podniesieniem krzyża Pana Jezusa, którym opiekuję się dotychczas.

    Dzisiaj o 5.00 wszystko naprawiłem, a serce zalała wdzięczna radość i w takim stanie pojechałem na Mszę św. o 7.00. W Ps 86[85] psalmista wołał: „Naucz mnie chodzić drogą Twojej prawdy” z prośbą „Strzeż mej duszy, bo jestem pobożny, zbaw sługę. Twego, który ufa Tobie, Ty jesteś moim Bogiem.” Natomiast Pan Jezus powołał dzisiaj Lewiego siedzącego w komorze celnej. (Łk 5, 27-32)...

    Chwilami byłem rozpraszany i kierowany do życia codziennego: dziennika duchowego, sprawy spadkowej oraz trwającej krzywdy zawodowej. Z płaczem poprosiłem Boga o odmianę serca rodzeństwa, które opanowała zachłanność. 

   To jest wielki grzech, który ujawniła afera reprywatyzacyjna. Prawowity właściciel nie miał szans uzyskania spadku. Podczas załatwiania księgi wieczystej widziałem oziębłość urzędników, a nawet niechęć do mnie. Wielu wysługuje się dalej mafii i krzywdzi normalnych Polaków.

   Tylko nie mów mi, że jest to nieprawda. Między towarzyszami i ich sympatykami z całymi rodzinami króluje postępowanie ludzkie. Nie ma tam możliwości oszukiwania jeden drugiego z chodzeniem po sądach. Wyraźnie mam to pokazane na strukturze mojego samorządu lekarskiego. Wskazano na mnie jako trędowatego, a takiego można gnębić wszędzie.

   Ktoś nieświadomy tego zwala wszystko na urzędników, a nie ma normalnych urzędników! Powiesz, że bogaci nie znają tego, ale trzeba dodać, że Kulczyków też nie ma wśród normalnych Polaków.

   To wszystko odmieniła Eucharystia, a w tym czasie siostra śpiewała: „Jezu w Hostii utajony /../ Tyś mojego serca raj”. Padłem na kolana przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego, a fala słodyczy i ciepła promieniście rozlała się z duszy na moje ciało.

   W jednej sekundzie wystąpiła ekstaza: ciepło duchowe, pokój i słodycz sięgająca także ust...nie ma takiej na ziemi. Trzymałem Ciało Pana Jezusa w ustach jak największy skarb...zamknąłem oczy i zostałem przeniesiony do Królestwa Bożego, które jest już tutaj, czyli w nas.

    Wszystko przestało się liczyć, nie ma wówczas żadnych spraw...to szok, którego zaznają ofiary „życia po życiu”. W takim momencie pragniesz powrotu do Boga i nie ma nic ważniejszego...nawet miłość do najbliższych blednie wobec zjednania ze Zbawicielem.

    Po rozpuszczeniu św. Hostii z zamianą w mannę z nieba słodycz dodatkowo zalała usta i trwała jeszcze przez dwie godziny. W tym stanie wracałem do domu omijając ludzi. Płynął czas, a ja wciąż byłem w ekstazie. To radość i skupienie, pokój i uniżenie, słodycz duchowa, świętość z pragnieniem milczenia i ciszy…

                                                                                                                                    APeeL